Konkurencja także jest ostra. W Polsce działa już ok. 11 tys. sklepów internetowych i szybko ich przybywa. Dodatkowo potencjał tego rynku zauważyły firmy tradycyjnego handlu, które coraz chętniej szukają w ten sposób kolejnych klientów. Na takie posunięcie zdecydowały się m.in. Auchan, E.Leclerc, Leroy Merlin, a w tym półroczu ma zrobić to także Tesco. W innych segmentach rynku mocną pozycję mają np. Empik, największy sprzedawca książek, lub Neo24.pl powiązany z siecią Neonet sprzedającą sprzęt elektroniczny. Od dawna mowa jest o e-sklepie lidera, czyli Media Markt.
Handel internetowy w Polsce w przeciwieństwie do sektora tradycyjnego jest znacznie bardziej otwarty. Koszt uruchomienia sklepu w sieci jest mniejszy niż w przypadku tradycyjnej placówki, a można dotrzeć do znacznie większej grupy potencjalnych klientów.
- Małe i średnie firmy wciąż mają perspektywy rozwoju w sieci. Oczywiście cenami czy szybkością dostawy z największymi firmami wciąż nie mogą konkurować, ale na rynku jest wiele nisz, w których mają szanse na rozwój – dodaje Piotr Jarosz.
Przykład to choćby zakupy grupowe, które zdobywają popularność od niecałych dwóch lat. Choć działa na tym rynku globalny lider, czyli Groupon, to mocną pozycję zdobyły krajowe serwisy, jak Gruper. Za jego pośrednictwem użytkownicy kupili już ponad 1 mln kuponów, co pozwoliło im zaoszczędzić ponad 150 mln zł. Teraz hitem są promocyjne wyjazdy zimowe. Ich sprzedaż w poprzednim sezonie (grudzień i styczeń rok temu) wyniosła 0,5 mln zł, a obecnie to już 4,5 mln zł. – Koniec 2011 r. to przede wszystkim zainteresowanie propozycjami sylwestrowymi, teraz obserwujemy wzrost sprzedaży ofert kojarzonych z feriami – krajowych i zagranicznych wyjazdów narciarskich, a także skipassów i sprzętu narciarskiego – mówi Tomasz Dalach, członek zarządu Gruper.pl.
Wysokie wyceny
W USA już coraz częściej mówi się o kolejnej internetowej bańce. Wyceny niedawnych giełdowych debiutantów, jak LinkedIn, Groupon czy Zynga, liczone są w dziesiątkach miliardów dolarów. Z kolei Facebook według ostatnich przecieków warty ma być 100 mld dol. Giełdowy debiut serwisu możliwy jest już w maju.
– Wyceny globalnych marek działających w Internecie są tak wysokie ze względu na ich potencjał na przyszłość. Powszechnie uważa się, że skoro sieć staje się medium coraz mocniejszym, także i biznes pod wieloma względami tam się będzie kumulować i rozwijać – mówi Maciej Hazubski, prezes IQ Partners, który także inwestuje w spółki internetowe. – Niebezpieczeństwo bańki internetowej wynika z obawy o rozwój tych inwestycji, wiele z nich bowiem wciąż nie ma spójnego i ugruntowanego modelu finansowania. Nie opracowano również w pełni efektywnego modelu monetyzacji takich projektów. Niektóre, mimo obecności na rynku od kilku lat, wciąż nie zarabiają na siebie.