Brytyjskie firmy sprzedały w 2011 r. Polsce towary za ok. 4,3 mld funtów brytyjskich. To o ok. 14 proc. więcej niż w 2010 r. roku, ale eksport do innych krajów rósł w szybszym tempie. Efekt jest taki, że Polska spadła na 19. miejsce pod względem wielkości rynków eksportowych Wielkiej Brytanii z 15. w 2010 r. – wynika z danych brytyjskiego urzędu statystycznego zaprezentowanego wczoraj podczas spotkania w ambasadzie Wielkiej Brytanii poświęconemu współpracy handlowej między naszymi krajami. Pod względem importu Polska jest 16. partnerem dla Brytyjczyków, 2010 r. – 17.
W tym czasie polski eksport na wyspy wyniósł 7,1 mld funtów – o 17 proc. więcej niż w 2010 r. Tym samym Zjednoczone Królestwo stało się drugim, po Niemczech odbiorcą naszych towarów. – Chociaż przez ostatnie 5 lat wymiana handlowa między naszymi krajami intensywnie rośnie, rośnie też deficyt na korzyść Polski, co jest dla nas pewnym wyzwaniem – komentował Robin Barnett, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce.
Ambasada, a przede wszystkim Brytyjsko-Polska Izba Handlowa (BPCC) starają się przekonywać angielskich przedsiębiorców, że Polska to kraj wielkich możliwości. – Gospodarka w Polsce, w przeciwieństwie do krajów Zachodniej Europy wciąż szybko się rozwija, to duży rynek zbytu, atrakcyjny i perspektywiczny – mówił Alan Jarman, prezes Izby. – Do tego dzielą nas tylko dwie godziny lotem samolotem i nie ma dużych różnic kulturowych – dodał.
Jego zdaniem, największy potencjał rozwoju brytyjskiego eksportu do Polski można upatrywać w takich branżach jak ochrona zdrowia, infrastruktura, bezpieczeństwo i obronność, energetyka, żywność i napoje.
W 2011 r. eksport z Wielkiej Brytanii do Polski wzrósł najbardziej w kategorii paliwa – o 144 proc., whisky – ponad 48 proc. i żywność – o 41 proc.