Według Instytutu Turystyki liczba krajowych wyjazdów wypoczynkowych wzrosła w pierwszym półroczu o 35–40 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. – Ten rok będzie dla krajowej turystyki lepszy od poprzedniego – twierdzi Krzysztof Łopaciński, prezes instytutu. Prócz frekwencji wyższe powinny być także przychody. W drugim kwartale przeciętny, 10-dniowy wyjazd, pochłaniał na osobę 833 zł. Przed rokiem było to 706 zł.
Krajowe ośrodki miały skorzystać również na cudzoziemcach. Tylko w pierwszych trzech miesiącach roku przyjechało do Polski ok. 3 mln zagranicznych turystów, o 12 proc. więcej niż rok wcześniej. Duża cześć z nich wpadła do Polski tylko na jeden dzień, ale przybyło też nocujących – w sumie o 12,6 proc. A tych, którzy skorzystali z hoteli, pensjonatów oraz innych tego typu obiektów, było aż o 14 proc. więcej.
O większym ruchu w wakacje informuje Instytut Hotelarstwa. Sonda, jaką przeprowadzono w sierpniu w kilkunastu ośrodkach nad morzem oraz na Warmii i Mazurach, pokazała, że od ostatniej dekady lipca wzrosło zainteresowanie krajowym wypoczynkiem.
Średnie wyprzedzenie pomiędzy rezerwacją miejsca a przyjazdem wyniosło 4–5 dni nad morzem oraz 3 dni nad jeziorami. Zazwyczaj zamawiane były pobyty 9-dniowe. – Gestorzy bazy noclegowej nad morzem sygnalizowali, że w dni deszczowe w sierpniu tylko niewielu turystów decydowało się na skrócenie swojego pobytu, co było plagą w lipcu – podkreśla Instytut Hotelarstwa.
Ale tegoroczny sezon nie wszystkich zadowoli. Z informacji „Rz" wynika, że część branży będzie jednak mocno narzekać. – Ruch jest mniejszy niż przed rokiem – twierdzi Katarzyna Czyż, szef referatu promocji turystyki, kultury i sportu Urzędu Miejskiego w Wiśle na Podbeskidziu. Co prawda w sierpniu turystów przyjechało nieco więcej, ale lipiec był zdecydowanie gorszy od ubiegłorocznego. O słabszym sezonie informują także ośrodki wypoczynkowe na Żywiecczyźnie.