Rosja sowiecka kojarzyła się wprawdzie z koniakiem, ale ...ormiańskim. Okazuje się jednak, że popyt na ten alkohol nie zmalał także po 1990 r, gdy Armenia zaczęła produkować na własny rachunek, a rodzima produkcja ma się coraz lepiej.

Najnowsze dane podał Rosstat. W ubiegłym roku 45 rosyjskich wytwórni zwiększyło produkcję koniaku o 20,4 proc. do 97,8 mln litrów. Jak zauważa gazeta RBK daily, to więcej niż rocznie wypijają złotego trunku wszystkie pozostałe kraje Europy.

Liderem koniakowej produkcji jest położony przy granicy z Polską zakład Alians-1892 z Kaliningradu (11 mln l, przyrost o 48,3 proc.). Jego najpopularniejsze marki to „Stary Kenigsberg" i „Trofiejnyj" (Zdobyczny).

Drugie miejsce zajmuje zakład w Stawropolu (10,6 mln l +23,2 proc.) a trzecie - moskiewski KiN (10,2 mln l, +26,2 proc.). Oczywiście rosyjskie koniaki nie mają w swoich nazwach słowa „koniak", zakazuje tego bowiem Francja. Nazwa ta może być używania jedynie w stosunku do produkcji z departamentu Charentes z regionu Poitou-Charentes.

Dlatego rosyjski koniak, podobnie jak trunki z innych krajów noszą nazwę brandy, choć Rosjanie po staremu nazywają go koniakiem.