O tym, że LOT w tych negocjacjach musi być nieustępliwy, zapewnia od trzech dni minister skarbu Mikołaj Budzanowski, który naciska na Amerykanów w kolejnych audycjach radiowych.
– Problem Boeinga nie może być problemem LOT. Rozumiemy tę sytuację, ale nie może być tak, że bez końca nie będziemy wiedzieli, od kiedy odzyskamy te samoloty – mówił Budzanowski w czwartkowych „Sygnałach dnia" w radiowej Jedynce.
Szef resortu podkreślił, że straty LOT z tytułu uziemionych maszyn nieustannie rosną. – Dzisiaj już mówimy o kilkudziesięciu milionach złotych do końca czerwca tego roku. Jeśli okaże się, że ten stan będzie się jeszcze utrzymywał, to strata z tytułu nieodebrania i uziemienia dwóch dreamlinerów będzie się powiększać. To nie jest tak, że jak samoloty są uziemione, to spółka nie ponosi kosztów. One muszą być cały czas utrzymywane w gotowości do latania i to kosztuje – podkreślił minister.
W innej radiowej audycji Budzanowski argumentował, że LOT nie powinien płacić rat leasingowych za maszyny, z których nie może korzystać. Tyle, że taka sytuacja nie wchodzi w grę. LOT nie kupił samolotu bezpośrednio od Boeinga, a kredytu na dreamlinery udzielił amerykański Apple Bank for Savings of New York, z poręczeniem państwowego Exim Banku.
Jednocześnie minister ma nadzieję, że właśnie ta wyjątkowa sytuacja LOT spowoduje, że Komisja Europejska bardziej przychylnie przyjrzy się kłopotom polskiej linii i uzna, że należy jej się pomoc publiczna. – Nie chcę wybiegać w przyszłość i komentować przyszłych decyzji Komisji Europejskiej. Ale wydaje się, że to idzie w dobrym kierunku. Jest zrozumienie, że to wyjątkowy przypadek, że spółka znalazła się w wyjątkowej sytuacji – mówił z kolei minister w radiu PiN.