- Kto wie czy to nie ostatnia taka szansa dla sektora obronnego w tym półwieczu - mówi Dominik Kimla analityk globalnej korporacji doradczej Frost&Sullivan. Można ją łatwo zaprzepaścić – ostrzega. I wcale to ryzyko nie ma związku z zapowiadanymi tegorocznymi cięciami wydatków MON. Wojskowi planiści nadal zapowiadają ogromne inwestycyjne przyspieszenie - nakłady na modernizację sił zbrojnych miałyby sięgać 139 mld zł w ciągu najbliższej dekady. Specjaliści w F&S ostrzegają jednak, że to plany na wyrost, a wyliczenia analityków korporacji wskazują, że realny poziom wydatków modernizacyjnych do 2022 r., może sięgać najwyżej 100 mld zł.
Plany na wyrost ?
- Naszym zdaniem zbyt optymistycznie w rządzie założono, iż spowolnienie gospodarcze nie obniży wzrostu poziomu PKB – mówi Dominik Kimla z F&S. A to fundament od którego naliczane są coroczne nakłady na obronność: ustawowy wskaźnik 1,95 proc PKB z roku poprzedniego – pozostaje o lat budżetową kotwicą stabilizującą wojskowe wydatki.
Na wyrost też MON zaplanowało szybki przyrost nakładów majątkowych. W zeszłym roku sięgał on 22 procent budżetu resortu obrony. – Pod koniec dekady, nawet przy najkorzystniejszych zasadach kształtowania proporcji wydatków budżetowych, na inwestycje i zakupy modernizacyjne uda się przeznaczyć maksymalnie 25 proc. pieniędzy z resortowej kasy – stwierdza Frost& Sullivan. Wojsko prognozowało, że nakłady na modernizację techniczną poszybują po 2017 roku, nawet poza granice 30 procent.
Szukanie gospodarza
Podstawowe hamulce dla wojskowych inwestycji nie tkwią jednak wyłącznie w czynnikach budżetowych, związanych z nadciągającym kryzysem w gospodarce.
Równie destrukcyjny wydaje się brak konsekwentnej polityki wobec strategicznych sektorów przemysłu - ocenia F&S.