- Strona rosyjska domaga się zaprzestanie przez Białoruś dostaw na nasz rynek nawozów potasowych. Rosyjskie stanowisko jest bardzo zdecydowane - cytuje rosyjskiego uczestnika rozmów na Kremlu agencja Interfaks. Spotkali się tam wicepremier Arkadij Dworkowicz oraz szefowie białoruskiego Banku rozwoju i koncernu Bialaruskalij (jeden ze światowych liderów w produkcji nawozów potasowych).

Chodzi o nawozy dostarczane do Rosji przez niezależnych handlowców z Białorusi, a kupowane przez nich właśnie u monopolisty Bialaruskalij. Są one sprzedawane w Rosji znacznie taniej niż rodzime nawozy koncernu Uralkalij, nic więc dziwnego, że popyt rośnie. W 2012 r, gdy sprzedaż prowadził tylko białoruski koncern, wyniosła ona w Rosji 9 tys. ton, a teraz w I półroczu rosyjskie rolnictwo kupiło już 27 tys. ton.

Ponieważ Białoruś jest w Związku Celnym z Rosją i Kazachstanem, to Rosjanie nie mogą wprowadzić ceł zaporowych na białoruskie nawozy. Pod koniec lipca Uralkalij zerwał współpracę z Bielaruskalij. Rosjanie zarzucają Białorusinom przekręty przy eksporcie na swój rynek i ciągłe zaniżanie cen.