Wczoraj zaprezentowano je na zorganizowanej przez EFL konferencji „Transport pod lupą". Okazuje się, że ta wytwarzająca blisko jedną dziesiątą krajowego PKB branża zatrudniająca blisko milion osób przechodzi jeden z trudniejszych momentów w swojej działalności. Trzy czwarte transportowców ankietowanych przez Keralla Research negatywnie ocenia pierwsza połowę obecnego roku. Ponad połowa badanych wystawa pesymistyczne prognozy także na drugą połowę. Barierami rozwoju mają być topniejąca marża, wysoka konkurencja na rynku krajowym, nękanie kontrolami, wysokie koszty paliwa i zatrudnienia.

Polski transport to w większości firmy małe. Co trzecie przedsiębiorstwo ma nie więcej niż 4 samochody, co czwarte dysponuje flotą od 5 do 10 pojazdów. Zaledwie 15 proc. firm posiada park liczący od 11 do 20 aut, natomiast jedynie co szósty przedsiębiorca ma ich od 21 do 50. Większość firm ma na rynku dość długi staż: co czwarta działa dłużej niż 21 lat. Jedynie co dziesiąta -krócej niż 5. Blisko 94 proc. właścicieli firm transportowych zajmuje się przewozem ładunków, tylko 8 proc. wozi ludzi. 42 proc. jeździ tylko po kraju, 21 proc. kursuje wyłącznie za granicę.

Do zakupu nowych aut zmusza transportowców nowa norma emisji spalin Euro 6. Wejdzie w życie z początkiem przyszłego roku. Teraz jej perspektywa sprawia, że firmy transportowe kupują dostępne jeszcze pojazdy z normą Euro 5, które ze względów technologicznych są w porównaniu do spełniających wymogi Euro 6 po prostu tańsze. Tymczasem po 1 stycznia tych z Euro 5 (ale nowych) nie będzie można już rejestrować.

Mała marża zmusza do wyjścia z branży lub łączenia sił. Ponad 23 proc. respondentów spodziewa się konsolidacji rynku przez firmy zagraniczne. Ich dominacja jest bardzo widoczna szczególnie w spedycji.