– Produkty Louis Vuitton są ekstremalnie drogie – rzucił w wywiadzie dla jednej z amerykańskich stacji radiowych Kanye West. Opinia opływającego w luksusy rapera wywołała duże poruszenie. Pikanterii dodaje fakt, że współpracował on z marką Louis Vuitton – jej efektem były trampki za ok. ?1 tys. dol. za parę.
– Ciągle jest masa ludzi płacących fortunę za towary tylko dlatego, że są to marki: Hermes, Dior czy Chanel. Jednak powoli widać zmiany w nastawieniu zwłaszcza młodszych konsumentów – mówił Bloombergowi Rahul Sharma, dyrektor zarządzający firmy doradczej Neev Capital.
Rynek luksusowy zawsze jest podawany za przykład sektora odpornego na kryzysy – popyt rośnie nawet w trudniejszych czasach. Dlaczego? Konsumenci zmuszeni do rezygnacji z nowych samochodów czy mieszkań poprawiają sobie nastrój namiastkami: ci bogaci – akcesoriami po kilka tysięcy dolarów, klasa średnia – kosmetykami znanych marek.
Ale na rynku luksusu widać już powolne zmiany. Przez ostatnie lata motorem rozwoju były głównie rynki azjatyckie z Chinami i Japonią na czele. Produkty Louis Vuitton, Prady czy Diora były tam nawet o 40–50 proc. droższe niż w Europie, gdzie też nie należały do najtańszych.
Konsumenci dalej chcą kupować piękne i ekskluzywne towary, ale niekoniecznie płacić kilka czy kilkanaście tysięcy dolarów za torbę lub parę butów. Widać to szczególnie w Chinach, gdzie rząd próbuje nawet decyzjami administracyjnymi ograniczyć popyt, zwłaszcza na europejskie marki ekskluzywne. Obowiązuje zakaz ich reklamowania, a urzędnicy mają nie epatować otoczenia np. drogimi zegarkami, których eksport do Chin po raz pierwszy od lat spada.