Rz: Bazary i targowiska wracają do łask. A wydawać by się mogło, że będziemy robić zakupy już tylko w hipermarketach...
Aleksandra Jaworska-Surma
: Ludzie są przekonani, że produkty na takich bazarkach są prosto od rolnika czy sadownika, a te z supermarketu są bardziej przetworzone. Poza tym ludziom podczas zakupów brakuje kontaktu z drugim człowiekiem. Hipermarkety to wielkie anonimowe hale, sprzedawców tam nie widać. A na bazarku czy w budce pod domem mają do czynienia ze sprzedawcą, który rozpoznaje klienta. Mają więc do niego zaufanie, liczą, że im doradzi. Polacy stali się świadomymi klientami. Sprzedawca wie, że jeśli sprzeda coś nieświeżego, to klient do niego nie wróci. Kupujący z kolei wie, że sprzedawca zdaje sobie z tego sprawę, więc ufa mu tym bardziej.
To znaczy, że mamy dość hipermarketów?
Może to być też zmęczenie nadmiarem wyboru. W hipermarkecie na półkach są miliony rzeczy, spędza się tam mnóstwo czasu, przebiegając przy okazji wiele kilometrów. Ludzi to męczy. Niektóre badanie psychologiczne mówią, że ludzie, którym do wyboru daje się bardzo dużo rzeczy, mają o wiele większy problem z podjęciem decyzji niż ci, którym daje się mniejszy wybór. Nadmiar wcale nie jest dobry. Ludzie wolą mieć mniejszy wybór, ale za to łatwiejszy.