Ekstremalna pogoda, taka jak nagłe ataki zimy, sztormy i huragany, awarie techniczne samolotów, czy nawet oszczędnościowe cięcia dokonywane przez przewoźników – to czynniki wpływające na wyniki finansowe spółek zatrudniających osoby podróżujące w celach biznesowych.
Global Business Travel Association Foundation (GBTA ) przebadała 533 osoby często przemieszczające się służbowo. Badanie sponsorowały duże firmy ubezpieczeniowe zajmujące się asekuracją podróżnych. Aż 75 procent ankietowanych przynajmniej raz w roku odnotowało jakieś wydarzenie, które utrudniło im podróż.
"Za każdym razem, gdy dochodzi do takiego incydentu, ma to finansowy wpływ na sytuację spółki – mówi Joe Bates, wiceprezes GBTA – w końcowym rozliczeniu mamy więc stracony przez podróżującego czas i dodatkowe koszty dla firmy".
W 87 proc. przypadków problemy dotyczyły transportu lotniczego. Co drugie opóźnienie wiązało się z odwołaniem lotu, co z kolei często oznaczało utratę połączenia, a nawet konieczność znalezienia dodatkowego noclegu. W przypadku jednodniowych podróży, często podróżujący służbowo musiał całkowicie rezygnować ze swoich planów. W najgorszym z przypadków opóźnienie kosztowało utratę 2,3 dniówki.
Łączne straty obejmujące dodatkowe wynagrodzenie, wydatki ekstra oraz spadek wydajności oszacowano wówczas łącznie na prawie 1500 dolarów. Zgodnie ze regułami statystyki liczba "niefortunnych incydentów" rosła wraz z częstotliwością podróży. Osoby podróżujące z USA za granicę były dwukrotnie częściej narażone na kłopoty podczas wyjazdów służbowych od tych, którzy przemieszczali się w granicach Stanów Zjednoczonych. Wielu podróżujących nie zdawało sobie także sprawy, że posiada ubezpieczenie na wypadek opóźnień w podróży, a jeśli nawet było tego świadome, rezygnowało wobec konieczności przechodzenia przez labirynt biurokratycznych procedur.