Polska zielono-czarna

Nowa polityka energetyczna kraju powinna prowadzić do spójnego rozwoju gospodarczego, uwzględniać interesy nie tylko branżowych potentatów oraz wyzwania klimatyczne – oceniają eksperci.

Publikacja: 08.07.2015 21:00

Energetyka potrzebuje dużych inwestycji. Na zdjęciach Elektrownia Łagisza i Elektrownia Jaworzno

Energetyka potrzebuje dużych inwestycji. Na zdjęciach Elektrownia Łagisza i Elektrownia Jaworzno

Foto: materiały prasowe

Ministerstwo Gospodarki odpowiedzialne za przygotowanie polityki energetycznej Polski do 2050 r. zapowiada, że dokument będzie gotowy po zakończeniu szczytu klimatycznego w Paryżu zaplanowanego na jesień. Tak, by mogła ona uwzględniać ewentualne tam podjęte decyzje w zakresie redukcji emisji dwutlenku węgla.

Poza tym opracowując dokument, polskie władze biorą pod uwagę ustalenia Unii Europejskiej, czyli cele Polityki Energetyczno-Klimatycznej 2030, przyjęte przez unijnych przywódców na październikowym szczycie 2014 roku, wśród których jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla o 40 proc. oraz wzrost udziału energii ze źródeł odnawialnych do 27 proc. w bilansie Unii Europejskiej (ale nie jest to obowiązkowe dla każdego z państw Wspólnoty).

W opinii profesora Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej niezależnie od decyzji UE powinniśmy jako kraj prowadzić własną politykę energetyczną. – Skoro Hiszpania w 2008 r. zdecydowała się na subsydiowanie energetyki konwencjonalnej w celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, nie pytając o zgodę Komisji Europejskiej, to dlaczego nie skorzystać z tych doświadczeń – dodał.

Cywilizacyjny projekt

Zdaniem profesora Jana Popczyka z Politechniki Śląskiej w Gliwicach Polska nie ma możliwości prowadzenia zupełnie odrębnej polityki energetycznej w ramach Unii Europejskiej jako kraj członkowski.

– Trzeba wreszcie dostrzec, że przebudowa energetyki wynikająca z polityki klimatycznej jest projektem cywilizacyjnym i tym, którzy ją zrealizują, przyniesie korzyści – powiedział „Rz". I dodał, że jednym z  największych błędów rządu były ustępstwa wobec korporacji energetycznych, które dążą do utrzymania stanu posiadania.

Zdaniem profesora Krzysztofa Żmijewskiego z Politechniki Warszawskiej do tej pory każda kolejna nowa przygotowywana przez rząd polityka energetyczna była swoistą kontynuacją poprzedniej.

– Teraz kosmetyczne zmiany nie pomogą – świat się zmienił i sytuacja w Polsce również, i nie mam innego wyjścia, jak dostosować się do tego, co w praktyce oznacza zmianę jakościową dla całej energetyki i w konsekwencji – gospodarki – dodał.

Jasne prawo dla wszystkich

Prof. Mielczarski uważa, że działalność branży powinna opierać się na jasnych mechanizmach prawnych, jednakowych dla wszystkich. I wskazuje na dużą niepewność w tym zakresie. – Skoro nie wiadomo, jakie zasady wsparcia inwestycji będą za rok czy dwa, to jak firmy mają podejmować decyzje inwestycyjne? – powiedział.

– Polityka energetyczna powinna uwzględniać tak samo specyfikę grup energetycznych i firm kontrolowanych przez państwo, jak i tych niepaństwowych oraz przyciągać potencjalnych inwestorów.

Na niepewność otoczenia prawnego narzekają inwestorzy niezależnie od podsektora – zarówno zainteresowani OZE, jak i kogeneracją. Przedstawiciele elektrociepłowni mówili też o tym na niedawnej debacie w redakcji „Rz". Obecne zasady, czyli system certyfikatów dla kogeneracji, mają obowiązywać do 2018 roku, ale nie zostały jeszcze zaakceptowane przez Komisję Europejską, bo trwa proces notyfikacji. Z kolei energetyka konwencjonalna liczy na przykład na wprowadzenie mechanizmu rynku mocy jako rodzaju wsparcia i poprawy opłacalności realizowanych inwestycji w elektrowniach (w nowe moce) w kontekście zwłaszcza polityki redukcji CO2.

Zdaniem prof. Mielczarskiego ważne jest skoordynowanie rozwoju mocy wytwórczych z rozwojem sieci przesyłowych. By uniknąć sytuacji takiej jak obecnie – gdy inwestorzy planują wybudować farmy wiatrowe o mocy kilkunastu tysięcy MW, a można przy obecnych zdolnościach regulacyjnych przyłączyć do sieci tylko farmy wiatrowe o mocy 4–6 tys. MW.

Węgiel nadal potrzebny

Prof. Mielczarski ostrzega też, by nie budować kolejnych elektrowni opierając się na decyzjach politycznych, tak jak to się stało w przypadku nowych bloków w elektrowni Opole. – O kolejnych inwestycjach powinny decydować mechanizmy rynkowe, a nie minister skarbu, wtedy zarządy firm będą mogły faktycznie działać suwerennie i swobodnie – dodał.

Prof. Żmijewski wskazuje, że trzeba brać pod uwagę fakt, iż tania energia, oparta na rodzimym paliwie, czyli węglu, to przeszłość, skoro koszty jego wydobycia w Polsce są znacznie wyższe od ceny na świecie. W jego opinii jeśli taki trend w Polsce się utrzyma, a państwowe elektrownie będą musiały – na skutek decyzji polityków – kupować drogo z krajowych kopalń, to energia na pewno zdrożeje. I to nie ta dla Kowalskiego, ale ta dla przemysłu.

– Na przykład w grudniu ub.r. 1 MWh w Polsce kosztowała o 30 proc. więcej w Polsce niż w Niemczech. Polski przemysł energochłonny przez to jest mniej konkurencyjny niż niemiecki – dodał. – Powinno nam zależeć, by nie zostać w ogonie ekonomicznym Europy.

Ale – jak przyznał – Polska energetyka nadal w dużej mierze będzie oparta na węglu, choćby z  racji budowanych obecnie nowych bloków w elektrowniach konwencjonalnych opalanych tym właśnie paliwem. – Jeśli zrealizowany zostanie w pełni program inwestycyjny w energetyce, będzie potrzeba 50 proc. węgla, a jeśli tylko dokończymy te projekty, które już zostały rozpoczęte – to 25 proc. – dodał profesor.

Krzysztof Żmijewski uważa też, że w tym kontekście jeśli mamy ograniczyć koszty energii, to koniecznością jest poprawa efektywności i wydajności energetycznej. I podaje przykład Niemiec, gdzie zużycie energii na wytworzenie 1000 euro PKB jest o połowę niższe niż w Polsce.

Miejsce dla prosumentów

Prof. Żmijewski wskazał też na nowe zadanie, jakim dla krajowego systemu i polskiej energetyki będzie działalność prosumentów, czyli nowe instalacje – głównie w fotowoltaice. Każdy będzie mógł sobie zainstalować panel i czerpać z niego energię, a nadwyżkę odprowadzać do systemu.

– Teraz jesteśmy na początku tej ścieżki, ale biorąc pod uwagę doświadczenia Niemiec, gdzie jest milion prosumentów, oraz fakt, że po 2020 roku będzie opłacalny montaż urządzeń na użytek przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce, będą one coraz popularniejsze – zauważa. – Część produkowanej w ten sposób energii trafi do sieci, zatem zbilansowanie na poziomie lokalnym będzie skomplikowane; bardzo trudne zadanie będą mieć spółki dystrybucyjne. Łącznie w Niemczech prosumenci wytwarzają 38 tys. MW mocy z odnawialnych źródeł rocznie, czyli tyle, ile mocy ma cała Polska (a drugie tyle mocy OZE dają tam farmy wiatrowe).

Profesor Jan Popczyk z Politechniki Śląskiej w Gliwicach również uważa rozwój źródeł prosumenckich za jedno z kluczowych wyzwań przy opracowaniu polityki energetycznej kraju, a także konieczność.

– Trzeba udostępnić polski rynek wewnętrzny energii nowym siłom – właśnie prosumentom, ale też spółdzielniom energetycznym, niezależnym inwestorom wykorzystującym polskie zasoby źródeł odnawialnych oraz zasoby efektywności energetycznej, a także polskie know-how – podkreśla. – Jednocześnie powinniśmy zacząć ograniczać energetykę korporacyjną, która coraz bardziej uzależnia się od importu paliw, dóbr inwestycyjnych i know-how, a następnie wszystko sprzedaje na rynku wewnętrznym.

W jego opinii ze względu na różnice interesów różnych grup i podsektorów energetyki – np. konwencjonalnej, kogeneracji, OZE i prosumentów – poprzez sformułowanie spójnych, długoterminowych programów przy opracowaniu polityki energetycznej kraju należy też przygotować kilka komplementarnych programów. Prof. Popczyk proponuje m.in. program modernizacyjny, by pobudzić efektywność, ale też program rozwoju energetyki na obszarach wiejskich i rolnictwa energetycznego. Ponadto uważa, że warto postawić na program dotyczący energetyki w miastach i rozwijać np. technologie domu pasywnego czy transport elektryczny.

Prezentując opinie ekspertów, naukowców, otwieramy na łamach „Rzeczpospolitej" dyskusję o kształcie polityki energetycznej Polski. Kolejnym jej elementem będzie zaplanowana na poniedziałek, 13 lipca, debata z udziałem szefów największych firm sektora, relację, z której opublikujemy za tydzień.

Biznes
Ręczna wyrzutnia dronów. Polski wynalazek ma inwestora
Materiał Promocyjny
Koniec kodu kreskowego? Nadchodzi rewolucja z kodami QR
Biznes
Kto przejmie dane genetyczne Amerykanów? Firma 23andMe znalazła nabywcę
Biznes
Trump rozmawia z Putinem. Nowy pakt UE–Wielka Brytania
Biznes
Król jest tylko jeden. Ten czołg dominuje w Europie