W 2011 roku przy populacji wynoszącej 56,1 mln ludzi już tylko 35 tys. osób pracowało w zawodach związanych z tym zajęciem. Od lat trwa dyskusja czy nowe technologie i związana z nimi automatyzacja, destrukcyjnie działają na rynek pracy czy wręcz przeciwnie. Badania ekspertów firmy doradczej Deloitte dowodzą, że ma to wpływ na likwidację miejsc pracy, ale jedynie w branżach wymagających siły fizycznej, m.in. w produkcji i rolnictwie. Jednocześnie postęp technologiczny prowadzi do wzrostu siły nabywczej konsumentów, co wpływa pozytywnie na tworzenie nowych usług i związanych z nim miejsc pracy – to główne wnioski z raportu Deloitte „Technology and pe ople: The great Job-creating machine".
Ekonomiści brytyjskiego oddziału Deloitte Ian Stewart, Debapratim De oraz Alex Cole, którzy prowadzili badania, tłumaczą, że od dłuższego czasu nie ma zgody co do tego, czy technologia wpływa na liczbę miejsc pracy pozytywnie czy negatywnie. – Skoro nie jesteśmy w stanie przewidzieć kierunku rozwoju nowych technologii i jego skutków, to tym bardziej nie będziemy w stanie ocenić ich ewentualnego przełożenia na sytuację na rynku pracy. Okazało się jednak, że odpowiedzi na nurtujące nas pytania przynosi historia – wyjaśniają.
Ekonomiści Deloitte przytaczają badania PEW Foundation, które pokazują, że 48 proc. ekspertów technologicznych w USA wierzy, że roboty i maszyny zastąpią znaczną liczbę pracowników i doprowadzą do masowego bezrobocia. Niektóre prognozy wskazują, że tylko w samej Wielkiej Brytanii aż 35 proc. miejsc pracy może ulec automatyzacji w ciągu najbliższych 10-20 lat. Wśród „zagrożonych" branż wymienia się, m.in. handel (automatyczne samoobsługowe kasy sklepowe).
Badania ekspertów Deloitte pokazały, że na przestrzeni lat rzeczywiście istniały sektory, w których na skutek rozwoju technologii zatrudnienie zostało ograniczone. Tak stało się w branży produkcyjnej i rolnictwie. W 1871 roku w Anglii i Walii zawody, w których wykorzystywana jest siła fizyczna stanowiły 23,7 proc. wszystkich profesji. W 2011 roku odsetek ten wynosił już jedynie 8,3 proc. Tylko pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba robotników rolnych spadła o 50 proc.
Z analizy Deloitte UK wynika, że szybki wzrost nowych miejsc pracy nastąpił w innych usługach, w tym finansowanych z budżetu państwa. I tak pomiędzy 1992 a 2011 rokiem liczba nauczycieli w Anglii i Walii wzrosła o 580 proc., pielęgniarek o 909 proc., a pracowników socjalnych o 183 proc. Zawody związane z opieką w 1871 roku stanowiły jedynie 1,1 proc., a w 2011 roku już 12,2 proc. Podobnie szybki wzrost nastąpił w branżach związanych z technologią oraz biznesem. Technologie kreują miejsca pracy w sektorach opartych na wiedzy. Rośnie popyt na usługi specjalistyczne, takie jak medycyna, biznes czy profesjonalne usługi marketingowe. W 1871 roku w Anglii i Walii pracowało 9,8 tys. księgowych, w 2011 roku ta liczba wzrosła do ponad 215 tys. osób.