Branżowa organizacja dziennikarska SDJ poinformowała, że obecny strajk potrwa do wtorku 25 lipca. Akcje protestacyjna zaczęła się 22 czerwca, trwa już więc ponad 31 dni, dłużej od podobnego strajku załogi kanału i-Télé w 2016 r. Redakcja JDD zaprzestała pracy protestując przeciwko przyjściu Geoffroy Lejeune, który przez 7 lat kierował skrajnie prawicowym tygodnikiem i żąda gwarancji niezależności prawnej i redakcyjnej. Protest w tygodniku wydawanym od 1948 r. w niedziele nie ma precedensu, dotychczas jedyny strajk w 2016 r. trwał tylko jedną niedzielę.
Każdy brak tygodnika na rynku oznacza stratę 500 tys. euro — ujawnił dziennik „Le Monde”, taką liczbę wymienił dział reklamy na początku akcji protestacyjnej — powiedział agencji AFP Guillaume Caire, dziennikarz z JDD.
Wielu obserwatorów dostrzega w nominacji Lejeune'a rękę miliardera Vincenta Bolloré, którego grupa Vivendi ma przejąć grupę Lagardere, właściciela tygodnika, także tygodnika „‚Paris Match” i kanału Europe 1. — Mam wrażenie, że to jakiś koszmar — powiedziała jedna z dziennikarek JDD dziennikowi „La Tribune”.
Sytuacja w tej redakcji przypomina strajki w i-Télé (który stał się kanałem CNews, należącym do Vivendi) w 2016 r. i w Europe 1 w 2021 r., zakończone masowymi zwolnieniami.
W minionym tygodniu deputowani 8 ugrupowań (poza RN i LR) włożyli w Zgromadzeniu Narodowym propozycję ustawy o ochronie wolności redakcyjnej mediów starających się o pomoc państwa.