Materiał powstał we współpracy z Goldsaver

Widać zwiększone zainteresowanie złotem ze strony banków centralnych, inwestorów kupujących kruszec w formie fizycznej (sztabki, monety) oraz producentów biżuterii. Czy to tylko efekt osłabienia dolara, czy również obaw przed recesją?

Michał Tekliński, ekspert rynku złota, Goldsaver.pl: Osłabienie dolara to tylko jeden z elementów. Jest ich zdecydowanie więcej. Zagrożenie, niepewność co do sytuacji gospodarczej, która po pandemii Covid-19 miała się poprawić, po czym przyszedł rok 2022 i inwazja rosyjska na Ukrainę, która całkowicie zmieniła naszą perspektywę. A przed sobą mamy jeszcze niepokój co do tego, co będzie się działo na styku największych światowych gospodarek – amerykańskiej i chińskiej. Napięcia tu pewnie będą rosły, także polityczne, ze względu na kwestię Tajwanu. To wszystko powoduje, że chęć poszukiwania bezpiecznej przystani jest u inwestorów indywidualnych bardzo widoczna. Widać też działania banków centralnych. Wszyscy szukają twardego zabezpieczenia w różnej formie – to powoduje, że złoto jest w centrum zainteresowania i wydaje się, że to zainteresowania nie zmaleje w najbliższym czasie. Kłopoty nas nie opuszczą, a to czas, kiedy kruszec pokazuje swój największy blask .

Tymczasem wciąż nie widać istotnego ożywienia na rynku ETF-ów opartych na złocie. Czym to może być spowodowane?

Rzeczywiście, w I kwartale nie było na rynku ETF dużego wzrostu zakupów, chociaż saldo jest wciąż dodatnie. Tu widać zdecydowaną różnicę w kontekście zainteresowania złotem fizycznym: ETF-y amerykańskie kupowały zdecydowanie więcej, a europejskie zdecydowanie mniej albo wręcz sprzedawały.

Te fundusze mają to do siebie, że za każdym razem, kiedy mocniej wchodzą na rynek, czy to sprzedając, czy kupując, zawsze ma to wpływ na cenę. Cały I kwartał, zwłaszcza w Europie, wygląda na czas łapania przez nie oddechu. Zarówno na tym rynku, jak i w przypadku złota fizycznego widać, że cena, która w tym roku mocno podskoczyła, sprawiła, że klienci, zwłaszcza w Europie, czekają z zakupami. Spadek sprzedaży widać szczególnie na największym, niemieckim rynku. Natomiast zainteresowanie jest cały czas duże i rośnie, kiedy tylko pojawiają się jakieś niepokojące informacje – np. w marcu o sytuacji banków amerykańskich i Credit Suisse – w drugiej połowie miesiąca widać było wzrosty sprzedaży złota.

Podsumowując I kwartał, wydaje się, że cały rynek uspokoił się, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu, natomiast widać ciągłe zainteresowanie inwestorów. Zakupy ruszyły w kwietniu, po zimie, co widać również na rynku nieruchomości.

A jeśli ruszą się ETF-y, więcej będą kupować inwestorzy – jak to wpłynie na ceny, bliskie obecnie rekordom?

Myślę, że fundusze zaczną w tym roku bardziej udzielać się na rynku, co z pewnością przełoży się na cenę. Trzeba się będzie przyzwyczaić do 2 tys. dolarów za uncję, a na koniec roku może być ona wyższa, nawet w okolicach rekordu wszech czasów na poziomie 2050 dolarów z 2020 roku.

A czy wysoka cena nie jest również barierą dla zakupów, czy inwestorzy nie czekają na spadki?

Najgorsze dla rynku złota są sytuacje, gdy cena szybko rośnie albo szybko spada. Wywołuje to niepewność: czy już kupować, czy już sprzedawać, czy czekać. Ważne są natomiast tendencje. Wobec zawirowań, o których mówiłem, cena 2 tys. dolarów, oczywiście znacząco wyższa – o przeszło 100 dolarów – niż ta z końca ubiegłego roku, nie jest na poziomie, który w przyszłym roku lub za dwa lata będzie można uznać za wysoki. Wszystkie wydarzenia, gospodarcze i polityczne, będą napędzały wzrost kursu złota.

Polacy wysoko cenią inwestycje w złoto i nieruchomości, ale pieniądze trzymają głównie na lokatach bankowych. Co może to zmienić?

Podczas budowania portfela – czy to instytucjonalnego, czy prywatnego – a tego drugiego w  szczególności – dobrze jest uwzględniać złoto. Jako zabezpieczenie na czarną godzinę, poduszkę finansową, bezpieczną przystań. Warto zauważyć, że dzięki osłabieniu dolara względem złotego polska cena uncji złota jest daleka od rekordowych wartości. A jeśli ktoś kupuje złoto, to liczy się dla niego cena, po której będzie je sprzedawał. Najlepszą strategią – nie tylko dla złota – jest kupowanie regularne i systematyczne.

Dlaczego Polacy mało inwestują w złoto? Kruszec wydaje się być u nas produktem wciąż nie do końca przyswojonym, może uważanym za luksusowy. Na dodatek wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że zakup złota jest prosty i dostępny dla każdego, a najpopularniejsza sztabka waży zaledwie 31,1 g (1 uncja) i ma wielkość karty płatniczej – a jej wartość sięga obecnie 9 tys. zł. I choć rynek złota wzrósł niemal trzykrotnie w ciągu ostatnich trzech lat, to świadomość jest cały czas niska.

I tu szansą na zwiększenie zainteresowania jest oferta sklepu internetowego Goldsaver, gdzie taką jednouncjową sztabkę można kupować „po kawałku”, zaczynając zakupy już od 50 zł. Sklep przygotował też dla klientów solidną dawkę wiedzy o lokowaniu w królewski kruszec. Goldsaver ma za zadanie zbliżyć rynek złota do większego grona Polaków. Co ważne, promuje oszczędzanie, a nie inwestowanie – bo główną zaletą kruszcu jest możliwość odkładania pieniędzy. Żółty metal nie jest produktem, o którym myśli się w krótkiej perspektywie zysków; to zakup na lata, sprzedawany tylko w sytuacjach kryzysowych.

Materiał powstał we współpracy z Goldsaver