Polska zbroi się na (światową) potęgę. Wydatki na obronność poszybowały

W żadnym z krajów NATO wzrost wydatków na obronność nie będzie w tym roku tak duży jak w Polsce – wynika z analizy ekonomistów niemieckiego think tanku Ifo.

Publikacja: 17.05.2023 03:00

Polska zbroi się na (światową) potęgę. Wydatki na obronność poszybowały

Foto: PAP

Kraje członkowskie NATO na szczycie w 2014 r. zobowiązały się, że w ciągu dekady zwiększą wydatki na obronność do 2 proc. PKB. W 2021 r. ten cel był jednak odległy: spełniało go zaledwie osiem z 29 państw sojuszu. Aż 11 państw przeznaczało na zbrojenia mniej niż 1,5 proc. PKB.

Czytaj więcej

Nieuchwytne i zabójcze HIMARS-y już w Polsce

Napaść Rosji na Ukrainę diametralnie zmieniła ten stan rzeczy, a wydatki na obronność poszybowały. W opublikowanym we wtorek artykule Florian Dorn, Niklas Potrafke i Marcel Schlepper, ekonomiści z monachijskiego think tanku Ifo, analizują, jak ta zmiana przełożyła się na faktyczne budżety zbrojeniowe krajów NATO.

Z ich analizy wynika, że w tym roku kraje NATO (bez Islandii) i Szwecja przeznaczą na zbrojenia średnio 1,9 proc. PKB, o 0,2 pkt proc. więcej niż w 2021 r. – ostatnim roku przed atakiem Rosji na Ukrainę. Państw, w których nakłady zbrojeniowe przekroczą 2 proc. PKB, będzie jednak zaledwie 11.

Absolutnym rekordzistą będzie Polska, gdzie wydatki sięgną – według analizy Ifo – 4,3 proc. PKB. To oznacza wzrost o 2,1 pkt proc. w stosunku do 2021 r. Pod tym względem Polska również będzie w sojuszu prymusem.

W USA i Grecji, które pod względem stosunku wydatków na zbrojenia do PKB będą w br. tuż za Polską, stosunek ten – biorąc pod uwagę plany budżetowe – zmalał wobec 2021 r. Nakłady na obronność relatywnie do PKB mocno zwiększają za to inne kraje z Europy Środkowo-Wschodniej: Estonia, Litwa, Finlandia, Węgry i Rumunia.

Warszawa na czele

Ekonomiści z Ifo szacują, że Polska wyda na obronność w tym roku o 16,9 mld euro więcej niż trzeba, aby wydatki te wynosiły równowartość 2 proc. PKB. Zarazem, na co zwracają uwagę autorzy raportu, Polska nie należy wcale do państw, gdzie zwiększenie wydatków na zbrojenia cieszy się wyjątkowo dużym poparciem społeczeństwa. W 2022 r. niespełna 40 proc. ankietowanych Polaków uważało większe wydatki na obronność za uzasadnione.

Intensywny wyścig zbrojeń trwa nie tylko w naszym regionie. Trafnie sytuację analizował wiosną tego roku Éric Béranger, prezes europejskiego rakietowego giganta MBDA: wojna w Ukrainie i wzrost poczucia zagrożenia przyniosły zasadniczą zmianę postaw decydentów w kwestiach uzupełniania zapasów uzbrojenia w narodowych arsenałach. Po dekadach odkładania na później inwestycji obronnych, teraz rządy zamawiają sprzęt w znaczących ilościach i domagają się natychmiastowych dostaw.

– Analiza starć nad Dnieprem dowodzi, że obrońcy mają do czynienia z licznymi nowymi zagrożeniami we wszystkich domenach pola walki. Trzeba się bronić przed pociskami hipersonicznymi, dronami, amunicją krążącą. To kreuje popyt na skuteczną obronę powietrzną. Jednak w sytuacji, gdy mamy do czynienia z inflacją i zakłóceniami w łańcuchach dostaw, a niektóre niezbędne komponenty muszą być zamawiane z dwuletnim wyprzedzeniem, rodzi to w zakładach określone problemy. Mimo ich istnienia musimy przyspieszyć tempo produkcji i dostarczać większe partie towarów – zapewnia szef MBDA.

Szwajcaria w wyścigu

Brak stabilizacji i zagrożenie wywołane wojną na wschodzie Europy spowodowały przebudzenie w stolicach krajów, dla których zakupy wyposażenia wojskowego nie były dotąd priorytetem. Szwajcarzy zdecydowali się np. w tym roku w ekspresowym tempie zamówić amerykańskie, antybalistyczne zestawy Patriot z pociskami przeciwrakietowymi firmy Raytheon. Przyjęci w nadzwyczajnym trybie do NATO Finowie wzmacniają obronę, kontraktując zestawy przeciwlotnicze „Proca Dawida” izraelskiej produkcji. Tel Awiw sprzedaje broń także Danii: trafią tam aramatohaubice kal. 155 Atmos i rakietowe systemy rakietowe ziemia-ziemia Puls z różnymi wariantami pocisków niekierowanych i kierowanych o maksymalnym zasięgu 300 km.

Emblematycznym przykładem zbrojeniowego przyspieszenia pozostaje niewątpliwie Polska. W 2023 r. Warszawa rozpoczęła kolejny rok obronnych inwestycji podpisaniem umowy na dostawy 500 wyrzutni rakietowych HIMARS wartości 10 mld dolarów. To zresztą uzupełnienie wcześniejszego kontraktu, negocjowanego w 2019 r., a więc w spokojniejszych czasach na… 20 HIMARS-ów.

Zeszły rok był dla Sił Zbrojnych RP i budżetu państwa bezprecedensowy: zamawialiśmy setki czołgów Abrams, odbieraliśmy też pierwsze zestawy przeciwrakietowe Patriot i uzgadnialiśmy z MBDA UK dostawy wartych 1,9 mld funtów wyrzutni i pocisków przeciwlotniczych CAMM do obrony polskich lotnisk i baz.

Koreański przypływ

Do historii przejdą z pewnością ubiegłoroczne, błyskawicznie negocjowane w Korei gigantyczne zamówienia na 288 wyrzutni rakiet ziemia-ziemia Chunmoo, ponad 600 haubic K9, 1000 czołgów K2 i 48 lekkich bojowych odrzutowców FA-50.

Skutki polskiej zbrojeniowej aktywności w Seulu zauważyła światowa prasa. „Eksport południowokoreańskiego uzbrojenia wzrósł w 2022 roku o 140 proc.” – informował „The New York Times”. Gdy zachodnie państwa, w tym m.in. USA i Niemcy, jedni z największych eksporterów broni na świecie, wspierają militarnie Ukrainę i znaczna część produkowanego teraz przez te kraje uzbrojenia koncentruje się dziś na potrzebach wojennych, powstałą lukę na globalnym rynku broni wypełnia dziś południowokoreański sprzęt wojskowy – sugerują analitycy militarni „NYT”.

Po tym, jak podczas kwietniowej wizyty w Warszawie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego podpisano umowę o uruchomieniu w gliwickich Zakładach Mechanicznych Bumar Łabędy ośrodka napraw czołgów T-64 – standardowej broni sił pancernych Kijowa – sprawa remontów i usprawniania ukraińskiego ciężkiego sprzętu wojskowego w Polsce nie jest już tajemnicą. Przygotowanie i wyposażenie serwisowego hubu w spółkach PGZ także oznacza niemałe wydatki. Tym bardziej że w grę wchodzi również obsługa rodziny Leopardów 2, dostarczanych Ukrainie przez międzynarodową czołgową koalicję, a także przygotowanie sprzętu wsparcia wysyłanego nad Dniepr przez zachodnich darczyńców tranzytowym szlakiem przez suche porty Podkarpacia.

Kraje członkowskie NATO na szczycie w 2014 r. zobowiązały się, że w ciągu dekady zwiększą wydatki na obronność do 2 proc. PKB. W 2021 r. ten cel był jednak odległy: spełniało go zaledwie osiem z 29 państw sojuszu. Aż 11 państw przeznaczało na zbrojenia mniej niż 1,5 proc. PKB.

Napaść Rosji na Ukrainę diametralnie zmieniła ten stan rzeczy, a wydatki na obronność poszybowały. W opublikowanym we wtorek artykule Florian Dorn, Niklas Potrafke i Marcel Schlepper, ekonomiści z monachijskiego think tanku Ifo, analizują, jak ta zmiana przełożyła się na faktyczne budżety zbrojeniowe krajów NATO.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Skarbówka ściągnęła z TVN wysoką karę KRRiT za reporaż o Karolu Wojtyle
Biznes
Sieci 5G w Polsce zrównały zasięg
Biznes
System kaucyjny zbudują sprytni, a nie duzi, gracze
Biznes
Praktycznie o przyszłości otwartego oprogramowania. Konferencja Open Source Day 2024 już 18 kwietnia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Biznes
Są unijne kary za łamanie sankcji wobec Rosji. Więzienie i ogromne grzywny