Podwyżki mają zacząć obowiązywać już od 1 grudnia. Ale na tym nie koniec. Zarząd PP zdecydował, że do 10 grudnia wypłacony zostanie jednorazowy dodatek związany ze świętami Bożego Narodzenia. Kwota 400 zł brutto ma trafić do wszystkich pracowników objętych Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy.
Jeszcze do niedawna temat wzrostu wynagrodzeń nie był mile słyszany w centrali PP. Co więcej, pojawiło się sporo kontrowersji w związku z faktem, że menedżerowie spółki wypłacili sobie ogromne premie (jak informowaliśmy 29 września br. kwota owej premii rocznej sięgnęła niemal 3,8 mln zł). Wśród pracowników więc zawrzało, zwłaszcza tych zarabiających najniższą krajową stawkę. Wspólna Reprezentacja Związkowa Poczty (WRZ), skupiająca 26 podmiotów, domagała się wyjaśnień. PP tłumaczyła wówczas, że dyrektorom i ich zastępcom przysługują takie świadczenia, jeśli zrealizują wyznaczone cele na poziomie 60 proc.
Kością niezgody były także oczekiwania WRZ związane z rosnącymi kosztami życia. Związkowcy bezskutecznie domagali się wypłaty jednorazowej premii tzw. inflacyjnej w kwocie aż 3 tys. zł brutto. Zarząd spółki odrzucił jednak te żądania.
Porozumienie płacowe, które zawarł prezes Krzysztof Falkowski z „Solidarnością”, ostudzi nieco emocje, choć z pewnością nie zażegna licznych sporów.
Wiatr w żagle?
Wprowadzenie jeszcze w br. podwyżek nie byłoby możliwe, gdyby nie nagła poprawa sytuacji ekonomicznej państwowego molocha. W 2021 r. niespodziewanie udało się wyprowadzić finanse spółki na prostą. Przedsiębiorstwo osiągnęło ponad 177 mln zł zysku, a to jego najlepszy wynik od ponad dekady (dla porównania 2020 r. przyniósł firmie aż 119 mln zł straty). Ale nie ma wątpliwości, że sytuacja PP nie uległaby poprawie i trudno byłoby spółce zwiększyć poziom wynagrodzeń, gdyby nie wyraźna pomoc państwa. Rząd mocno odciąża firmę, która działa na szybko kurczącym się rynku listów, a nie jest w stanie stać się silnym konkurentem dla graczy na rynku paczek. Wystarczy wspomnieć o dofinansowaniu kwotą 190 mln zł ze Skarbu Państwa (na przyspieszenie cyfryzacji i modernizację sieci sorterów przesyłek), czy o noweli prawa pocztowego. Ta ostatnia jest szczególnie istotna, bowiem podpisane tydzień temu przez prezydenta przepisy dają spory oddech finansowy Poczcie. Zmienione regulacje zakładają, że straty spółki, związane z pełnieniem roli operatora wyznaczonego, który musi oferować określone usługi i utrzymywać sieć placówek, nawet jeśli te nie są rentowne, będą pokrywane przez budżet państwa. O skali tego problemu wiele mówi fakt, że świadczenie tzw. usług powszechnych wygenerowało w 2021 r. aż 192 mln zł straty netto. – Poczta nie może zamykać placówek czy likwidować usług, które przynoszą straty. Takie obowiązki nie dotykają konkurencji. Inne podmioty na rynku usług pocztowych mogą kierować się w działalności wyłącznie kalkulacjami biznesowymi i efektywnością kosztową – argumentują w biurze prasowym PP.
Z pewnością kondycję firmy poprawi zmiana cennika usług. PP od 1 października wprowadziła bowiem podwyżki cen sięgające do kilkunastu procent. „Rosnące koszty pracy i transportu, ogólnoświatowy wzrost cen su rowców wykorzystywanych przez spółkę oraz spadający wolumen przesyłek listowych, przy zachowaniu wysokiego tempa inwestycji w podnoszenie swojej konkurencyjności na rynku, stały się impulsem do modyfikacji cen przesyłek krajowych” – podają w PP.