Producenci mebli i stolarki są w pełnowymiarowym kryzysie, bo problemy uderzyły w nich z obu stron – zaraz stracą drewno z certyfikatem FSC, a to dostępne drewno będzie droższe nawet o 40 proc. według najnowszych informacji z Lasów Państwowych. Za to popyt na meble w czasach wojny i dwucyfrowej inflacji spadł nawet o połowę.
Cenowa ruletka
– Najgorsza jest niepewność, na jakim poziomie zatrzymają się ceny transakcyjne – twierdzi Rafał Szefler, dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego.
Ogromny stres wywołały ostatnie zapowiedzi cen drewna na 2023 r. – ceny wyjściowe, nawet w sprzedaży systemowej, będą wyższe o 30–40 proc. od ubiegłorocznych. Nie poprawią sytuacji także otwarte aukcje, bo tam minimalne ceny są zdaniem branży „horrendalne”, o 30 proc. wyższe niż przed rokiem. A już w ubiegłym roku ceny tak poszybowały, że bardziej opłacało się im sprowadzać sosnę z Finlandii czy krajów bałtyckich po 105 euro za metr sześc.
Czytaj więcej
Niemcy, od wielu dekad największy odbiorca polskich mebli, uprzedza partnerów biznesowych znad Wisły, że gospodarczy kryzys za Odrą dotyka już obszarów niedawnej, bardzo owocnej, branżowej współpracy.
Jak będzie tym razem? – Na horyzoncie brak pomysłów na sensowne rozwiązania i choćby namiastkę normalizacji – stwierdza Marek Szumowicz Włodarczyk, prezes Koszalińskiego Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego, giełdowej firmy, która co roku przerabia na tarcicę 0,5 mln m sześc. surowca. Problemy uderzają z obu stron, trudno branży poradzić sobie z zawyżonymi cenami surowca, gdy spadł drastycznie popyt, bo inwestycje w nowe meble, tarasy czy garderoby wydają się dziś niekoniecznym luksusem. Dlatego są zdziwieni zachowaniem LP, które podwyżkami cen dodatkowo utrudniają im funkcjonowanie na rynku. Jędrzej Kasprzak, prezydent Stowarzyszenia Producentów Płyt Drewnopochodnych (SPPD), ubolewa, że leśnikom zwyczajnie zabrakło refleksji. – Przecież kierując się chciwością na progu globalnej recesji, absurdalnymi cenami uderzą w firmy i w wątłe podstawy podtrzymania koniunktury w drzewnym przemyśle – mówi Kasprzak. – Wytwórnie płyt wskutek słabnącego popytu zmniejszyły sprzedaż o 20–30 proc., branża meblowa redukuje produkcję o kilkanaście procent, papiernie i producenci stolarki ogrodowej i budowlanej zatrzymują maszyny, bo nie są w stanie sprzedać produktów, a dostawca drzewnego surowca winduje ceny i nie widzi problemu – mówi.