– Ukraina wysyła mniej żywności, więc UE będzie musiała wyprodukować jej więcej. To wymaga więcej nawożenia dla zwiększenia plonów. To oznacza też większą intensywność rolnictwa w Europie, co kłóci się z logiką Zielonego Ładu. Jeśli chcemy być niezależni w produkcji żywności, to wiąże się z nakładami – przyznali w tym tygodniu nieoficjalnie rozmówcy z Komisji Europejskiej, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”.
W środę KE przedstawiła kolejne wnioski związane z Zielonym Ładem, które nie są bezpośrednio związane z rolnictwem, a dotyczą zrównoważonych produktów, pobudzenia modeli biznesowych o obiegu zamkniętym oraz wzmocnienia pozycji konsumentów w procesie zielonej transformacji.
Czytaj więcej
W kończącym się wkrótce sezonie spadki eksportu żywności na świecie nie będą zbyt dotkliwe, bo większość dostaw jest już zrealizowana. Obawy budzi następny sezon.
Tyle że jednym z głównych założeń Zielonego Ładu jest zmniejszenie nawożenia o 20 proc. do 2030 r. i ograniczenie stosowania środków ochrony roślin o 50 proc. Trwająca w Ukrainie wojna wywołała kryzys żywnościowy, a ten doprowadził do sprzeczności między wymaganiami aktualnej sytuacji a celami Zielonego Ładu. Wojna mocno utrudniła wysyłanie w świat zboża, z kolei eksportu pozostałej żywności zakazał sam rząd w Kijowie, by zapewnić zasoby własnym obywatelom. Wojna stworzyła jednak globalne ryzyko niedoboru zboża, ponieważ Ukraina wraz z Rosją odpowiadają za 25–30 proc. światowego eksportu zboża. Niektóre kraje Afryki, jak Benin czy Somalia, 100 proc. zboża importują z tego właśnie regionu. Rośnie więc prawdopodobieństwo, że UE będzie musiała wyprodukować więcej zbóż i żywności samodzielnie.
Tu jednak zaczynają się schody: intensyfikacja upraw wymaga stosowania większej ilości nawozów, a zwiększanie produkcji mięsa, np. drobiu, którego Ukraina wysyłała do UE ok 100 tys. ton rocznie – sporej ilości pasz.