Kilońska stocznia to perła w koronie niemieckiego przemysłu stoczniowego. Tu powstają nowoczesne łodzie podwodne. Zamówienia składają kraje takie jak Izrael, Egipt, ale też niemiecka Bundeswehra. Izrael, który zainwestuje 3 mld euro w sprzęt dla marynarki wojennej, zlecił w styczniu kilońskiej stoczni budowę łodzi podwodnej. W czerwcu ub.r. firma podpisała już kontrakt z Bundeswehrą na łodzie podwodne za 2,8 mld euro. Zaś w marcu 2021 r. Norwegowie zakontraktowali cztery łodzie.
Czytaj więcej
Upadek stoczni MV Werften. To problem dla Meklemburgii-Pomorza Wschodniego, gdzie MV Werften zatrudnia 2000 osób.
Sytuacja finansowa tej największej w Niemczech stoczni z trzytysięczną załogą jest tak dobra, że zakład zawarł ze związkami umowę gwarantującą zatrudnienie do 2030 r.
Problem, który zdecyduje o jej przyszłości, nie leży nad kilońskim fiordem, ale w odległej o 450 km centrali koncernu Thyssenkrupp w Essen, będącego od 2004 r. właścicielem stoczni. Jeden z największych niemieckich koncernów przemysłowych ma problemy i dlatego zastanawia się nad sprzedażą najcenniejszej części.
W 2021 r. koncern miał stratę. Aby zdobyć na nowo zaufanie akcjonariuszy, szefowa firmy Martina Merz ogłosiła, że kolejny rok uda się zakończyć na miliardowym plusie. Gdy spojrzeć na rozwój koncernu w ostatnich latach, wydaje się oczywiste, że tak dobry wynik można osiągnąć tylko poprzez sprzedaż części firmy. Już raz tak zrobiono, w 2020 r., gdy firma sprzedała dział produkujący windy.