Od początku 2022 r. firmy mierzą się z gwałtownym, nawet kilkakrotnym, wzrostem cen prądu i gazu. Dla dużych przedsiębiorstw, nawet tych działających w energochłonnych branżach, ten ciężar może być łatwiejszy do udźwignięcia niż dla mniejszych podmiotów. W najgorszej sytuacji są mikrofirmy zatrudniające do dziewięciu pracowników, które mają mniejsze możliwości przerzucania rosnących kosztów na klientów. A jak wynika z wyliczeń ekonomistów z Credit Agricole Bank Polska, w tej klasie firm najbardziej energochłonne są te, w które w ostatnich latach mocno uderzały antyepidemiczne restrykcje. – Skala wzrostu kosztów energii jest na tyle duża, że może prowadzić do utraty rentowności przez niektóre firmy. Na takie ryzyko narażone są przede wszystkim mikroprzedsiębiorstwa. Takie firmy mają zazwyczaj ograniczone możliwości przerzucania kosztów na klientów z uwagi na małą skalę działania i dużą konkurencję – tłumaczą w poniedziałkowej analizie ekonomiści z Credit Agricole.
Jak dodają, spośród 85 branż, na które można podzielić mikrofirmy, w 16 koszty zużycia energii stanowią ponad 1 proc. przychodów, w tym w kilku ponad 3 proc. To m.in. działalność związana z zakwaterowaniem, gastronomią, kulturą i rekreacją. Połowa z tych 16 branż już w 2019 r., czyli przed wybuchem pandemii, wykazywała bardzo niską rentowność, nawet ujemną. Od wiosny 2020 r. ich wyniki znalazły się pod negatywnym wpływem antyepidemicznych ograniczenia działalności, których powrotu nie można wykluczyć. – Konsekwencjami takiego przebiegu wydarzeń będzie albo nasilenie upadłości albo tendencja do podnoszenia cen świadczonych usług dla odbiorców końcowych – wskazują ekonomiści z zespołu Jakuba Borowskiego.
Dużym przedsiębiorstwom większą odporność na szok energetyczny zapewnia m.in. to, że częściej są zorientowane na eksport. A w wielu krajach UE energia drożeje jeszcze szybciej niż nad Wisłą, co daje polskim firmom przestrzeń do zmian cen. – Szok na rynku gazu zwiększa konkurencyjność polskich firm. Dzięki temu, że produkcja energii elektrycznej jest u nas w mniejszym stopniu niż w innych krajach Europy oparta na gazie, to jej ceny dla firm są u nas obecnie niższe niż np. w Niemczech czy Szwecji – tłumaczy Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.