To jednak jedyna konstruktywna wiadomość w sprawie realizacji wartego ponad 10 mld zł, największego w siłach morskich RP strategicznego programu zbrojeniowego „Orka". Minister Macierewicz obiecuje, że rozstrzygnięcia związane z wyborem dostawcy podwodnej superbroni zapadną jeszcze w tym roku. Nawet jednak najwięksi optymiści nie wierzą w te deklaracje.
– Tak skomplikowanego oręża nigdy nie produkowaliśmy w kraju, a ambicje MON są jednoznaczne: polskie stocznie muszą być włączone w budowę jednostek. Już obecnie okrętowy program „Orka" ma co najmniej półtoraroczny poślizg. Na uzgodnienie tysięcy procedur i detali potrzebujemy co najmniej dwóch kolejnych lat i to przy założeniu, że zaczynamy negocjacje od jutra, a w Inspektoracie Uzbrojenia nagle przybędzie fachowców znających się na morskiej broni – mówi specjalista zaangażowany w kontraktowanie uzbrojenia w resorcie obrony, zastrzegając sobie anonimowość.
Maks Dura, były oficer marynarki, dziś ekspert militarny i dziennikarz portalu Defense24, wskazuje, że choć najnowszy strategiczny przegląd obronny, wykonany już przez obecną władzę, podnosi rangę zakupu podwodnych okrętów, postulując zwiększenie liczby potrzebnych jednostek z trzech do czterech, to w żadnym razie nie przyspiesza to i nie porządkuje procesu decyzyjnego.
Przewagi DCNS
Czy rzeczywiście jednak rosną w MON szanse francuskich okrętów podwodnych? Jest co najmniej kilka powodów, by taka opcja realizacji największego programu modernizacji sił morskich RP była prawdopodobna. Tylko okręty Scorpene o klasycznym napędzie oferowane Polsce przez koncern stoczniowy DCNS są w pełni uzbrojone w gotowe do użycia pociski manewrujące, a to warunek programu „Orka". Takiego oręża brak m.in. okrętom U-214, proponowanym przez niemiecki koncern ThyssenKrupp Marine Systems. Także stocznie Kockums/Saab, które rozpoczęły już produkcję najnowszej szwedzkiej podwodnej jednostki o zmniejszonej wykrywalności A26, obiecują jedynie ewentualną adaptację uzbrojenia okrętu do polskich wymagań wynikających z warszawskiej koncepcji odstraszania.
Zdaniem ekspertów szanse niemieckich U-Bootów zmalały już w zeszłym roku, kiedy Polska zrezygnowała z koordynowania zakupów podwodnej broni z Norwegią, a Oslo – przypomnijmy – wybrało okręty TKMS.