Nie, nie będzie lepiej. Prawa ekonomicznie działają obiektywnie, niezależnie od woli decydentów. Nie podoba mi się, że forsowana jest koncepcja, żeby powracać do państwowych własności. Możemy mieć powtórkę z przeszłości w różnych branżach. Widzimy, co się dzieje w elektroenergetyce, która była i jest zarządzana przez państwo. Czekają nas wielkie inwestycje, potrzeba dywersyfikacji źródeł zaopatrywania w gaz czy nośniki energii. Widać jak szybko drożeje energia elektryczna. Polski przemysł będzie coraz mniej konkurencyjny, bo energia będzie droga. Polskiej gospodarce potrzeba mądrego planowania, więcej organicznej pracy, budowy strategii, mniej socjotechniki i demagogii.
Odnieśliśmy wielki sukces w ciągu ostatnich 29 lat. Wszystkie wskaźniki plasują nas na w awangardzie krajów przechodzących podobnie jak my transformację. Poziom życia obywateli jest nieporównywalny do czasów PRL. Trzeba iść dalej tą drogą.
Rząd pewnie myśli, że szybciej nią pójdzie tworząc polskie czempiony, łącząc np. Orlen z Lotosem.
Analitycy giełdowi powiedzieli, że to świetny pomysł, bo oni się patrzą z punktu widzenia podmiotu. Zjednoczony podmiot wymusi wyższe ceny na stacjach benzynowych, bo będzie miał ponad 70 proc. hurtowego rynku paliw. Czy zależy nam na tym, żeby budować mocny podmiot, którego moc będzie wynikała ze składki konsumentów paliw płynnych na stacjach benzynowych? Czy ktokolwiek przed planowaniem tej fuzji zasięgnął opinii UOKiK? Bo przecież wydaje się, że efekt synergii będzie funkcja dominującej pozycji na rynku ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.
Konkurencja jest potrzebna, bo to motor wzrostu gospodarczego. W krajach z niefunkcjonującą gospodarką rynkową nie ma konkurencji, rozwój tam jest zerowy.
UOKiK się postawi?
Mocną pozycję powinien mieć Urząd Regulacji Energetyki, który jest dobrze zarządzany i wykonuje sporo dobrej pracy. Mam nadzieję, że nie będzie podlegał jakimkolwiek politycznym wpływom. To samo tyczy się UOKiK. W poprzedniej koalicji szefowa tego urzędu sprzeciwiła się łączeniu gdańskiej Energi z PGE, a był taki pomysł.
W konkurencyjność całej gospodarki mogą też uderzyć rosnące ceny energii.
Oczywiście. W gospodarce wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych.
Skąd ten wzrost?
Ceny idą w górę z kilku powodów. Po pierwsze wzrosły prawa do emisji CO2. One skoczyły z 5-7 euro za tonę do 25 euro. A my emitujemy 1 tonę CO2 na 1MWh. Jeżeli te ceny będą na poziomie 30 euro, podwoją się ceny energii elektrycznej. Po drugie mocno wzrosły ceny węgla. Po trzecie jest konieczność realizacji potężnych inwestycji. Część elektroenergetyki mamy przestarzałą, o niskiej sprawności, co się przekłada na wyższą emisyjność. Są też potrzebne inwestycje w dystrybucję energii elektrycznej i przesył. Te inwestycje nie są realizowane.
Elektroenergetyka wymaga restrukturyzacji, która zakładałaby redukcję kosztów wytwarzania energii elektrycznej. Opowiadam się za konkurencyjnym rynkiem energii elektrycznej i gazu. Od lat dywersyfikujemy źródła zaopatrywania w gaz. Obecny rząd przyśpieszył i rozszerzył te działania. Projekt Baltic Pipe oceniam w tym kontekście pozytywnie. Wszystkie te inwestycje w infrastrukturę transgraniczną spowodują, iż nie będziemy już płacili w cenie gazu renty za brak alternatywy.
Jest szansa, że ceny energii przestaną rosnąć?
Obawiam się, że przez najbliższe lata będziemy mieli z tym wielki problem. Brak polityki energetycznej osadzonej w europejskich realiach ciągle nam ciąży.