Główny powód niekorzystnego dla Warszawy wyboru, to horrendalnie wysokie ceny na warszawskim lotnisku, zwłaszcza za paliwo sprzedawane przez spółkę Lotu i Orlenu, Petrolot. Z tej również przyczyny fiaskiem zakończyła się zeszłotygodniowa podróż do Dubaju naczelnego dyrektora PP Porty Lotnicze, Michała Marca.

Samoloty (Airbusy 330) Emirates będą latały na trasie Dubaj-Praga siedem razy w tygodniu. To 24. połączenie Emirates z europejskimi stolicami. Przedstawiciele arabskiego przewoźnika zapewniali „Rz”, że przy 6 rejsach dziennie na trasie Warszawa-Praga (trzy Lotu i trzy CSA) i jednym Praga-Kraków (CSA), to połączenie akróci podróże do Dubaju i tranzytem przez Dubaj dla polskich pasażerów. Podróż przez Pragę do Dubaju będzie trwała krócej, niż z przesiadką w portach niemieckich, czy Amsterdamie — usłyszeliśmy w Emirates.

W informacji o uruchomieniu połączenia prezes Emirates, Szejk Ahmed bin Said Al-Makhtoum przypomina, że Emirates zatrudniają 60 Czechów. Tyle, że te same linie zatrudniają również 150 Polaków. Większość z nich, to personel pokładowy, ale w Emirates również i za logistykę w Dubaju odpowiada Polak. — W 2009 roku linia przeprowadziła nowy nabór pracowników w Polsce i zatrudniła kolejnych 30 Polaków — mówi „Rz” Marek Sławatyniec, szef polskiego oddziału Aviareps, reprezentującego też interesy arabskiej linii. Przekonuje on jednocześnie, że Emirates nie„skreślił” Warszawy i nadal ma w planach uruchomienie tej trasy. Z pewnością jednak nie w tym roku.

Decyzja przewoźnika o wyborze Pragi, a nie Warszawy dyktowana była również i tym, że jak na razie ruch pasażerski z Czech do Dubaju z przesiadką w Wiedniu jest większy, niż z Polski. Powód jest prosty - Praga jest turystycznie bardziej atrakcyjna od Warszawy. Chociaż z kolei to Polska jest dzisiaj największym partnerem handlowym Zjednoczonych Emiratów Arabskich, więc z pewnością oprócz biznesmenów i turystów samoloty Emirates mogłyby z Warszawy do Dubaju wozić jeszcze cargo. Dodatkowo w przyszłym tygodniu przyjeżdża delegacja dużych firm z Abu Zabi, których zabrał ze sobą na wizytę oficjalną minister gospodarki Sultan Bin Saeed Al Mansouri.

Wiadomo, że loty do Dubaju planuje również polski Lot. Tyle, że nie ma możliwości uruchomienia tego połączenia w najbliższym czasie, bo według informacji „Rz” rozmowy w takiej sprawie z lotniskiem w Dubaju trwają nie mniej, niż 9- 12 miesięcy, a Lot ich jeszcze nie rozpoczął. Nawet i za rok polski przewoźnik nie będzie miał również odpowiedniego samolotu na taką trasę. Dreamlinery przylecą nie wcześniej, niż pod koniec 2011 roku, a najprawdopodobniej w lutym- marcu 2012. I z pewnością pierwsze maszyny zostaną skierowane na priorytetowe dla Lotu trasy północno-atlantyckie. Według naszych informacji Lot nie wyklucza także, aby latać do Dubaju nie z Warszawy, ale z Katowic, które coraz częściej pełnią rolę głównego portu dla Polski południowej. Stamtąd Lot już lata do Tel Aviwu.