Z produkcji mleka zrezygnuje ok. 5 proc. z 280 tys. gospodarstw – wynika z danych Agencji Rynku Rolnego. Rząd skusił rolników wysokimi rekompensatami za oddanie kwot mlecznych.
– Daliśmy wyższe ceny, niż obowiązują na rynku, by przyciągnąć rolników – tłumaczy rzeczniczka Agencji Rynku Rolnego Nina Mirgos-Kalinowska. Rezultaty akcji przekroczyły oczekiwania, choć rolnikom dano bardzo mało czasu na podjęcie decyzji. ARR przyjmowała wnioski tylko przez dwa tygodnie. Zgodnie z przewidywaniami najwięcej gospodarzy rezygnowało w regionach, gdzie kwoty mleczne na wolnym rynku są najtańsze: w Lubelskiem, Podkarpackiem i Świętokrzyskiem. Duże zainteresowanie było także na Mazowszu.
– W przyszłości w niektórych regionach może być problem z pozyskaniem mleka, bo rolnicy zaprzestają jego produkcji – ocenia wiceprezes Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich Waldemar Broś.Odszkodowania dla rolników wyniosą prawie 116 mln zł, zamiast zaplanowanych 20 mln zł. Urzędnicy nie byli na to przygotowani, ale zapewniają, że wszyscy gospodarze dostaną obiecane rekompensaty. – Budżet został zwiększony. Podpisaliśmy już ponad 14 tys. decyzji o wysłaniu pieniędzy – zapewnia Nina Mirgos-Kalinowska.
Rekompensaty należą się tylko najmniejszym gospodarzom, których roczna produkcja mleka nie przekracza 20 tys. kg. W praktyce oznacza to, że z rynku mlecznego wypadną gospodarstwa posiadające nie więcej niż pięć krów.
Rezygnacja z produkcji mleka nie oznacza jednak dla nich całkowitego zaprzestania hodowli. Wręcz przeciwnie, w zamian za rekompensatę rolnicy muszą przez trzy lata trzymać w gospodarstwie zwierzęta. Może to być bydło opasowe, owce albo kozy.