Już w dziesięciu polskich miastach bezrobocie wynosi mniej niż 5 procent. Spadło poniżej tzw. naturalnego wskaźnika, za który uznaje się poziom 4 – 5 proc. Bez pracy pozostaje więc tam mniejszy odsetek ludności niż w wielu stolicach zachodniej Europy.
– Oznacza to, że w tych miastach problem ze znalezieniem pracy spadł praktycznie do zera – komentuje Krzysztof Pater, były minister pracy. – W rejestrach bezrobotnych pozostali jedynie ci, którzy zmieniają pracę lub w ogóle nie chcą jej podejmować.
Enklawy wolne od bezrobocia to głównie duże miasta, ale znalazło się wśród nich także np. Krosno.
Najlepiej sytuacja przedstawia się w Sopocie, choć jeszcze rok temu liderem wszystkich rankingów była Warszawa. Dane dotyczące nadmorskiego kurortu są wręcz niewiarygodne. Sięgająca zaledwie 2,4 proc. stopa bezrobocia, przy 11,2 proc. dla całego kraju, mieści się w granicach błędu statystycznego.
– To zasługa niezwykłej aktywności mieszkańców – komentuje prezydent Sopotu Jacek Karnowski. – Przedsiębiorczość kwitnie, prężnie rozwijają się wszelkiego rodzaju usługi, od restauracyjnych począwszy, a na finansowych skończywszy.