Poślizg w wypełnianiu harmonogramu specustawy wydaje się przesądzony. Jak duży będzie, zależy od tego, w jakim trybie będzie wybierany następca firmy Work Service. A tego ani Agencja Rozwoju Przemysłu, ani resort skarbu, który jest właścicielem agencji, jeszcze nie określił.
– Wstępnie chcieliśmy, aby odbyło się to w trybie pełnego przetargu, jednak wówczas musielibyśmy się liczyć z opóźnieniem do czerwca. Jeśli zajdzie taka potrzeba, będziemy wnioskowali do Komisji Europejskiej o przedłużenie harmonogramu realizacji specustawy – mówił wczoraj posłom z Sejmowej Komisji Skarbu wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik.
W momencie zamykania tego wydania ”Rz” nie było też wiadomo, czy ARP rozwiąże umowę tylko z Work Service, czy też z firmą DGA, która występowała z nią w konsorcjum, w dodatku w roli lidera. – Zleciliśmy ekspertyzy prawne – przyznał w rozmowie z ”Rz” Wojciech Dąbrowski, prezes ARP.
Problem polega jednak na tym, że DGA miał się zajmować szkoleniami, a szukanie ofert pracy dla zwalnianych stoczniowców leżało w gestii Work Service. To do niej mieli się zgłaszać stoczniowcy, którzy odebrali już swoje świadectwa pracy. W Gdyni takich osób jest blisko 5 tys. Teraz znalazły się w martwym punkcie – nie wiadomo, czy mają się zwracać do Work Service, a jej następcy jeszcze nie ma. Na razie doszło do ustnego porozumienia w sprawie zerwania kontraktu Work Service z Agencją Rozwoju Przemysłu. Dziś zostanie ona formalnie rozwiązana, strony ustalą też warunki, na jakich się to odbędzie. Zależy nam, by zminimalizować skutki dla pracowników objętych programem – zaznaczał Gawlik.
Decyzja jest efektem kontrowersji wokół firmy, której udziałowcem i współzałożycielem, a także członkiem rady nadzorczej jest usunięty z PO senator Tomasz Misiak, członek Senackiej Komisji Gospodarki pracującej nad stoczniową specustawą.