To, czy Polska stanie przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości i straci 1,2 mld zł dotacji przyznanej na budowę drogi ekspresowej nr 3 na odcinku Szczecin – Gorzów, okaże się w ciągu około dwóch tygodni. Komisja już przelała nam 900 mln zł dotacji przyznanych na budowę tej drogi. Jeżeli Bruksela nie uzna naszych argumentów, pieniądze będziemy musieli zwrócić.
– Mam głęboką nadzieję, że sprawę trasy S3 uda się z Komisją rozwiązać polubownie – w drodze negocjacji, a nie w sądzie – mówi „Rz” Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury. Polski rząd dostał już z Brukseli ostrzeżenie. Polscy urzędnicy popełnili błędy, przygotowując wymagany prawem raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Kolejny krok to tzw. uzasadniona opinia, która jest ostatnim przedsądowym etapem w sporach między krajami członkowskimi a Komisją Europejską.
[wyimek]1,2 mld zł dotacji z Unii możemy stracić za naruszenie prawa środowiskowego[/wyimek]
Rząd ma obowiązek ustosunkować się do zarzutów Komisji związanych z naruszeniem przepisów. Jeśli wyjaśnienia jej nie zadowolą, kieruje ona sprawę przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Jeśli ETS przyzna rację Brukseli, Polsce grozi zwrot dotacji, a także obowiązek naprawienia szkód. W tym tygodniu Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, tłumaczył się w Brukseli z błędów popełnianych przez stronę polską przy budowie dróg. Trasa S3 przechodzi przez obszary Natura 2000.
– Od 2004 roku budowano tę trasę w jej aktualnym przebiegu, Komisja od samego początku miała co do tego zastrzeżenia. Dlaczego tak zrobiono – to już pytanie do ówczesnego rządu. Obecny rząd łagodzi skutki decyzji poprzedników – podsumowuje minister Stępień.