Biura podróży mogą odetchnąć z ulgą. Najważniejszy kierunek zagranicznych wycieczek Polaków przestał straszyć zamieszkami. I choć w tym roku nie ma raczej szans na powtórzenie ubiegłorocznego wyniku, gdy do Egiptu przyleciało na wypoczynek ok. 600 tys. Polaków, popyt na ten kraj szybko odżywa.
Biuro podróży Alfa Star, które nie zawiesiło wycieczek do Egiptu nawet w czasie największych zamieszek, wysyła tam już 1400 osób tygodniowo. - To siedem pełnych samolotów. Sytuacja wraca więc do normy - mówi Małgorzata Kozakowska, przedstawiciel touroperatora. Inne biura, choć na znacznie mniejszą skalę, także zwiększają sprzedaż. Exim Tours lata na razie do Hurghady oraz Sharm el Sheikh. Biuro raz w tygodniu wypełnia samolot jeszcze z dwoma innymi touroperatorami. Ale do końca marca wszystkie wolne miejsca zostały już sprzedane. W przyszłym tygodniu touroperator uruchamia jeszcze loty do Taby.
- Od kwietnia pełnymi samolotami będziemy już latać do wszystkich naszych egipskich celów - zapowiada prezes Eximu Abdelfettach Gaida. Podobnie jest w przypadku Oasis Tours. - Na razie wylatują niewielkie grupy, ale w przyszłym miesiącu czartery będą pełne - mówi prezes Grzegorz Karolewski. Oasis wznowił także loty do Tunezji, choć na razie uczestniczą w nich przede wszystkim agenci touroperatora, by na miejscu zapoznać się z sytuacją.
Ceny, mimo wcześniejszych oczekiwań, nie spadły. - Po ustaniu zamieszek turyści bardzo szybko wrócili. Więc egipscy hotelarze nie mieli powodów, by zachęcać ich obniżkami - tłumaczą biura. Z drugiej strony, koszty wyjazdów podnoszą drożejące paliwa.
Jednak o ile sprzedaż wycieczek planowanych na najbliższe tygodnie cieszy się sporym zainteresowaniem, o tyle liczba rezerwacji na lato, i to na wszystkich kierunkach przynajmniej w większości biur, w porównaniu z ubiegłym rokiem spadła. W niektórych nawet o połowę. Jednym z głównych powodów jest brak wyraźnych oznak poprawy kondycji gospodarki. Wahania kursu złotego czy informacje o drożejącej żywności mocno teraz studzą chęć wydawania pieniędzy na wakacje. Z drugiej strony, popyt w branży turystycznej będą hamować wydarzenia w Japonii. - Podobna sytuacja była po ubiegłorocznej katastrofie pod Smoleńskiem. Choć nie miała nic wspólnego z turystyką, w biurach podróży ruch zamarł na kilka tygodni. teraz jest podobnie - twierdzi ekspert branży, wiceprezes spółki InfoServices Jacek Dąbrowski.