Jak dowiedziała się "Rz", w najbliższych tygodniach Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo prześle dokumenty do Urzędu Regulacji Energetyki. Tym razem wnioskować będzie o wyższy poziom od tego zaproponowanego w lutym. Wtedy spółka planowała podnieść ceny o ok. 5 proc. od 1 kwietnia, ale Regulator zażądał uzupełnienia wniosku taryfowego i ponieważ nie zaakceptował go do 17 marca, nadal obowiązuje stary cennik PGNiG-u.
Zarząd PGNiG argumentuje, że rosną koszty importu gazu, więc i ceny dla odbiorców powinny być wyższe. Analitycy przyznają, że spółka ponosić będzie większe wydatki na import niż w ubiegłym roku ze względu na rosnące notowania ropy naftowej. Właśnie w odniesieniu do naftowych notowań naliczana jest cena importowanego gazu. Poza tym w obecnej sytuacji rynkowej PGNiG ma niewielkie szanse na porozumienie z rosyjskim Gazpromem w sprawie zmiany – na korzystniejszą – formuły cenowej w kontrakcie z tym koncernem.
Teraz – jak wynika z informacji "Rz" – PGNiG wystąpi z wnioskiem do URE jednocześnie ze swoimi spółkami dystrybucyjnymi. I może proponować nawet 7-8 proc. podwyżkę cen. Gdyby URE zaakceptował wniosek, cena wzrosłaby od czerwca.
Gdyby Urząd zgodził się na podwyżkę, byłoby to szczególnie niekorzystne dla największych klientów gazowej firmy – zakładów chemicznych.
PGNiG, który praktycznie nie ma konkurencji na krajowym rynku, poinformował dziś, że na koniec 2010 r. skonsolidowany wynik netto wyniósł 2457,18 mln zł co oznacza wzrost o 1,22 mld zł w porównaniu z 2009 r. Wynik jest rekordowy i lepszy od prognoz analityków rynku. Ale – jak przyznają – w tym roku trudno będzie go powtórzyć.