Co prawda pod koniec notowań spadła poniżej tej granicy, ale i tak w okresie niespełna 40 dni wartość złota wzrosła o blisko 13 proc.; od początku roku było to blisko 19 proc.
W ciągu 7 miesięcy tego roku kraje należące do emerging markets kupiły ponad dwukrotnie więcej kruszcu niż w ciągu całego 2010 r. – Jak się okazuje władze wielu krajów uważają, że mimo rosnących cen wciąż opłaca się kupować złoto – mówi Jeff Clark z prestiżowego instytutu badawczego Casey Research. W ostatnim czasie największych zakupów dokonały rządy Korei Pd. i Tajlandii. Kraje z sektora rynków wschodzących chcą w ten sposób zdywersyfikować swe rezerwy walutowe. W tym roku jak dotąd najwięcej złota kupiły rządy: Meksyku – blisko 99 ton, Rosji – 48 ton, Tajlandii prawie 26,5 tony oraz Korei Pd. – 25 ton. Wg szacunków Światowej Rady Złota (World Gold Council), zrzeszającej największe kopalnie złota, banki centralne wszystkich krajów kupiły już w tym roku ponad 200 ton złotego kruszcu.
Oznacza to wzrost zakupów w porównaniu z całym ubiegłym rokiem aż o 168 proc. Ross Norman z angielskiego serwisu Sharps Pixley uważa, ze działania banków centralnych w największym stopniu przyczyniają się do nadmuchiwania bańki spekulacyjnej. Eksperci podkreślają, że obecna sytuacja na rynku złota to lustrzane odbicie wydarzeń sprzed kilku lat, kiedy to banki centralne państw europejskich hurtowo wyzbywały się złota. Od tamtego czasu popyt zwłaszcza wśród gospodarek wschodzących znacząco przekroczył dostępne na rynku zasoby kruszcu.
Jeff Clark przywołuje ankietę banku UBS, przeprowadzoną ponad miesiąc temu wśród prezesów 80 banków centralnych na świecie. Zdecydowana większość prognozowała, że w ciągu najbliższych 10 lat zasoby złota w rezerwach kierowanych przez nich instytucji będą rosły.