Ku zaskoczeniu samych producentów wstępne wyliczenia wskazują na to, że w 2011 r. wielkość sprzedaży piwa mogła przekroczyć 36 mln hektolitrów. To ok. 5 proc. więcej niż w 2010 r. Dynamika jest też o 3 pkt proc. wyższa od tej, której spodziewał się Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie (ZPPP), dysponując danymi za osiem miesięcy 2011 r.
Ukłon w stronę niszy
Ubiegłoroczny wzrost jest najwyższy, jaki zanotowała branża od 2007 r. Dwa lata temu sprzedaż piwa zmalała o ponad 4 proc., aby w 2010 r. zwiększyć się o niecały 1 proc. Producenci stagnację tłumaczą m.in. wzrostem podatku akcyzowego na piwo, który przełożył się na podwyżki cen .
Jednak to tylko jedna strona medalu. Druga to wysoki poziom spożycia piwa w Polsce. Po kilkunastu latach szybkiego rozwoju przekroczyło ono 90 l na osobę. Piwo stało się naszym ulubionym alkoholem, a Polska jest czwartym, po Niemczech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii, krajem w Europie, gdzie wypija się go najwięcej.
Za rozwój rynku w ostatnich latach odpowiadały głównie koncerny. Należąca do SABMillera Kompania Piwowarska, kontrolowana przez Heinekena Grupa Żywiec czy Carlsberg Polska, zbudowała swoją silną pozycję przede wszystkim w oparciu o jasne pełne. Promując je sprawiły, że stało się ono dla większości Polaków synonimem piwa.
Na pilsy nadal przypada zdecydowana większość rynku. Jednak ostatnie dwa, trzy lata pokazały, że wyczerpały już one możliwości szybkiego rozwoju. – Wzrost sprzedaży będzie wymagał od dużych browarów działań, do których nie przywykły. Będą musiały się postarać o niszowych konsumentów i małe segmenty rynku, co początkowo może nawet przynosić im straty – uważa piwoznawca Maciej Chołdrych.