Władze koncernu Alrosa i moskiewskiej giełdy uzgodniły warunki giełdowego debiutu. Główni akcjonariusze - skarb państwa (ma 50,23 proc.) oraz władze Republiki Sacha (d. Jakucja), które mają 40 proc. wydzielą po 7 proc. akcji i w sumie te 14 proc. zostanie wystawione na sprzedaż. Koncern liczy na ok. 1 mld dol. wpływu. Debiut ma się odbyć jesienią. Prezentację czyli tzw. road show zaplanowano na październik.
Jednak taka prywatyzacja nie zadowala prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Chce on by wszystkie akcje skarbu państwa m.in. w Alrosie zostały sprzedane. Ma to poprawić klimat inwestycyjny w Rosji i przyciągnąć kapitał z zagranicy.
Rosja jest jednym ze światowych liderów własności państwowej. Władimir Putin podał, że w rękach państwa znajduje się 45-50 proc. gospodarki kraju.
Przeciwko idei prezydenta występują nie tylko lokalne władze, obawiające się utraty złotej (a właściwie diamentowej) kury. W materiałach, do których dotarł Kommersant, zarząd ostrzega przed paniką wśród inwestorów.
„Całkowite wyjście skarbu państwa z kapitału Alrosa pociąga za sobą konieczność wcześniejszego wykupu eurobligacji na kwotę 1 mld dol.(..). A to pogorszy wskaźniki makroekonomiczne koncernu" - ostrzega zarząd Alrosy.