Rz: Po I kwartale urośliście o 60 proc. Duża część przypisu pochodziła ze sprzedaży agencyjnej. Czy nie żałuje pan, że nie sprzedawaliście polis w tym kanale od początku obecności w Polsce?
Michał Kwieciński:
Nie, wręcz przeciwnie, to była bardzo dobra sekwencja wejścia na rynek. Rozpoczynając jako direct, mogliśmy bardzo szybko uruchomić działalność i rozwinąć efektywną platformę operacyjną.
To by oznaczało, że cała reszta rynku nie wpadła na pomysł, że wasz model rozwoju biznesu jest optymalny...
Dzięki naszej strategii faktycznie jesteśmy w stanie zaoferować multiagentom coś nowego w kilku obszarach. Przede wszystkim odróżnia nas od ubezpieczycieli tradycyjnych bardzo usystematyzowane zarządzanie jakością: nasze odpowiedzi na wszelkie zapytania agentów są bardzo szybkie i sprawne, narzucamy sobie bardzo krótkie terminy likwidacji standardowych szkód, a zadowolenie klienta jest regularnie monitorowane w badaniach. Kilka lat temu zarówno agenci, jak i niektórzy klienci odnosili się do firm direct z pewną nieufnością, nie mając pewności co do jakości obsługi. Teraz, gdy udowodniliśmy, że nasze deklaracje dotyczące jakości mają pokrycie w rzeczywistości, dużo łatwiej jest nam nawiązywać współpracę.