Na kilka dni przed salonem lotniczym w Farnborough pod Londynem (9-15 lipca), gdzie obaj potentaci w produkcji samolotów będą kontynuować 7-letnią wojnę handlową Amerykanie stwierdzili, że chcą doprowadzić do ładu ten mocno konkurencyjny biznes.
- Naszym celem jest wprowadzenie dyscypliny w naszej branży – powiedział agencji SAFP radca prawny w sprawach WTO, Bob Novick – Zawsze byliśmy zdania, że powinniśmy zakończyć ten spór. Jeśli nie zostanie to właściwie rozwiązane i będzie można przeznaczać subsydia bez kontroli, to oczywiście inne kraje wkraczające w obszar przemysłu lotniczego uznają to za zachętę do stosowania bodźców. To są Chiny, Rosja, Brazylia i Kanada, a wiele innych aspiruje do stania się konkurentami w biznesie lotniczym albo jest blisko – dodał.
Wiceprezes Boeinga ds.międzynarodowej polityki handlowej, Ted Austell stwierdził z kolei, że spór handlowy obu gigantów ma dalekosiężne konsekwencje dla przemysłu lotniczego. - Nie chodzi tylko o Airbusa i Boeinga czy USA i Unię Europejską. Stwarzanie wrażenia, że można bezkarnie ignorować reguły WTO nie będzie służyć długofalowym interesom naszej branży – dodał.
Boeing i Airbus dominujące w światowym przemyśle lotniczym spierają się od 2004 r. o subsydia, jakie otrzymują od swych rządów czy instytucji publicznych, obaj wygrali i przegrali w kolejnych skargach na druga stronę w WTO.
Novick poinformował, że ciągnący się spór o subsydia będzie jednym z głównych i drażliwych tematów rozmów na spotkaniu ministrów transportu w Farnborough. – Jedną z kwestii omawianych w najbliższej przyszłości, także podczas salonu, będą pieniądze na A350 – powiedział w odniesieniu do pomocy na rozruch (launch aid) produkcji nowego s samolotu Airbusa.