Swoje decyzje energetyczne prezydent François Hollande ogłosił w sobotę w Paryżu podczas otwarcia dwudniowej konferencji nt. problemów ekologicznych środowiska. Obiecał Francuzom, że do końca 2016 r zamknie najstarszą elektrownię atomową kraju w Alzacji. A do 2025 r udział energetyki jądrowej w bilansie kraju, spadnie z obecnych 75 proc. do 50 proc..
Francuskie lobby atomowe
Hollande podtrzymał też decyzje swojego poprzednika dotyczące gazu łupkowego. Nikolas Sarkozi odrzucił trzy wnioski w sprawie wydobycia tego gazu. Hollande nakazał ministrowi środowiska Delphine Batho „natychmiastowe" odrzucenie siedmiu, tłumacząc rodakom, że na razie nikt nie może gwarantować bezpieczeństwa dla przyrody i ludzi wykorzystywanej do produkcji gazu technologii szczelinowania.
A jeszcze w lipcu pojawiły się we francuskich mediach informacje, że kraj ten zezwoli na poszukiwania i wydobycie, którego zakazał rok temu - dokładnie 1 lipca 2011 r. Wtedy to senat przegłosował zakaz 25 głosami i Francja stała się pierwszym krajem na świecie, który zdecydował się na tak radykalny krok.
Decyzja parlamentu oznaczała nie tylko uniemożliwienie wydobycia gazu, ale też odebranie koncernom wcześniej udzielonych licencji. A to wiązało się z roszczeniami za dotychczas zainwestowane nakłady. Do sądu poszedł m.in. Związek Francuskiego Przemysłu Naftowego (Union Francaise des Industries Petrolieres).
Michael Darovskoy partner firmy prawniczej Hogan Lovells mówił w mediach, że jest to decyzja czysto polityczna. Jeszcze jaśniej o kulisach zakazu wypowiedział się Dieter Helm profesor uniwersytetu w Oxfordzie. Jego zdaniem decyzja jest wynikiem nacisków potężnego lobby energetyki jądrowej, a rząd chroni też swoje wydatki na elektrownie atomowe.