Szef resortu obrony Tomasz Siemoniak właśnie umieścił sprzęt na liście modernizacyjnych zakupów, na które MON, do 2022 roku, przeznaczy 130 mld zł. Tytanowa umowa z przemysłem zostanie podpisana na początku przyszłego roku – deklaruje wiceminister obrony Waldemar Skrzypczak. Armia chce zaraz potem przetestować elementy systemu i zakontraktować pierwsze dostawy kompletnego wyposażenia, aby trafiło ono do żołnierzy w 2016 roku.
Po trzech latach badań, inwestycji i pracy konstruktorów z konsorcjum 13 firm sprzęt wymyślony dla Tytana ma zrewolucjonizować indywidualne wyposażenie żołnierzy, a produkującym go firmom zapewnić milionowe dochody. Nie tylko z dostaw dla armii – wiele unikalnych rozwiązań da się zastosować w cywilnych urządzeniach bezpieczeństwa publicznego, w górnictwie czy w diagnostyce medycznej. – Myślimy o szerokiej komercjalizacji wynalazków – podkreśla Ryszard Kardasz, prezes Bumaru Elektronika (ok. 400 mln zł tegorocznych przychodów), który obecnie jest liderem interdyscyplinarnego programu.
Żołnierz nowej ery
Sprzętowa rewolucja ma polegać na zastosowaniu w indywidualnym rynsztunku żołnierskim zintegrowanych systemów ery informatycznej, nowych materiałów, innowacyjnych środków komunikacji i łączności uwzględniających najświeższe doświadczenia z konfliktów, m.in. operacji w Afganistanie.
– Wyciągnęliśmy wnioski z błędów, które popełnili sojusznicy z NATO i pionierzy modernizacji. Żołnierz nie będzie obwieszony gadżetami jak choinka, dostaje lepszą broń, a do tego dedykowany do konkretnych zadań, przemyślany, użyteczny zestaw narzędzi, które zwiększają jego bezpieczeństwo, dostarczają informacji, pomagają wykonać zadanie – streszcza Tomasz Mirosław, szef programu Tytan.
– Wiele elementów uzbrojenia, jak nokto i termowizyjny sprzęt rozpoznania i obserwacji, celowniki, laserowe dalmierze, już produkujemy seryjnie. Służą wojsku w Afganistanie – mówi prezes Kardasz.