Coraz większa grupa konsumentów specjalnie czeka z zakupami, aby skorzystać z wyjątkowo atrakcyjnych obniżek cen. Wczoraj posezonowe przeceny tradycyjnie wystartowały w Wielkiej Brytanii. Serwis MoneySupermarket.com podał, że tego dnia w sklepach spodziewano się ok. 4 mln klientów, a 5 mln ma zrobić zakupy online. Wszystkie wydatki mają wynieść ok. 2,9 mld funtów. Szacunki mogą się jednak zmienić na korzyść e-sklepów z powodu strajku pracowników londyńskiego metra. Firma Experian szacuje, że tylko jednego dnia ich strony internetowe mogą spodziewać się 126 mln wejść, 31 proc. więcej niż rok temu. – Tegoroczne święta, jeśli chodzi o zakupy w Internecie, pod każdym względem pobiją wyniki z 2011 r. – mówi James Murray z Experian.
Jednak branża handlowa jest daleka od optymizmu. Wiele domów towarowych czy sieci odzieżowych, np. Marks & Spencer, John Lewis, PC World czy Currys obniżyło ceny już w Wigilię. Z kolei serwis Pricerunner podaje, że według jego badań aż co drugi ankietowany Brytyjczyk wcale nie ma zamiaru kupować na wyprzedażach. Branżowa organizacja British Retail Consortium podała, że tegoroczny sezon świąteczny był akceptowalny, ale bez rewelacji. – Wyniki są zgodne z szacunkami, ale te były wyjątkowo skromne – mówi jej rzecznik Richard Dodd.
Od 27 grudnia wyprzedaże stopniowo rozpoczną się w kolejnych krajach, choć w niektórych trzeba na nie poczekać do początku stycznia czy nawet lutego. Polska jest obok Norwegii w wąskiej grupie państw, w których prawo nie reguluje, kiedy sklepy mogą obniżyć ceny. Jednak hasło promocja czy wyprzedaż na Polaków działa wyjątkowo. Z badań firmy ARC Rynek i Opinia wynika, że aż 88 proc. konsumentów podczas wizyty w sklepie lub Internecie zwraca uwagę na oferty promocyjne.
Dlatego wiele firm już nawet w połowie grudnia wywiesza w sklepach szyldy z hasłem wyprzedaż, choć wtedy ceny obniżane są maksymalnie o 20–30 proc. W tym roku wyprzedaże wcześniej rozpoczęły choćby sieci H&M czy Peek & Cloppenburg. Konsekwentnie dopiero po świętach ceny obniża grupa Inditex z markami Zara czy Oysho.
27 grudnia z posezonową wyprzedażą startuje Tesco. Jak podaje firma, artykuły przemysłowe zostaną przecenione nawet o 75 proc. Jednak jeśli chodzi o sklepy odzieżowe, to maksymalna skala przecen wynosi zazwyczaj 50 proc., choć w zachodniej Europie normą jest nawet 80 proc. Dlatego coraz więcej konsumentów w okresie wyprzedaży planuje zakupy poza Polską. Tym bardziej że dzięki Internetowi można je robić bez wychodzenia z domu.