Byłaby to restrukturyzacja przygotowana w rekordowo krótkim czasie. Zważywszy, że Mikosz został wybrany na to stanowisko tydzień temu, zaś zaczął urzędowanie od ostatniego poniedziałku - 11 lutego.
Wiadomo jednak, że plan restrukturyzacji LOT-u, a wraz nim redukcja połączeń, przygotowywane były od grudnia 2012. Do zespołu LOT-u i pracowników Ministerstwa Skarbu Państwa dołączyli jeszcze eksperci z londyńskiego oddziały Ernst&Young wyspecjalizowani w transporcie lotniczym.
W tej chwili w spółce pracuje 2,2 tysiąca osób. Połowa z tej liczby to właśnie załogi. W liniach lotniczych, które nawet w tych najtrudniejszych dla europejskiego transportu lotniczego mają zyski, te proporcje są inne - załogi latające, to przynajmniej dwie trzecie wszystkich zatrudnionych w firmie. Przy tym, nawet przy obecnej siatce, która ma ok. 80 połączeń, piloci i personel pokładowy Lotu przebywa w powietrzu znacznie krócej, niż załogi konkurencji, w tym personel pokładowy średnio 59 godzin miesięcznie (czas pracy liczy się od zamknięcia drzwi samolotu w porcie macierzystym do otwarcia po przylocie do bazy). Średnio w europejskich liniach lotniczych jest to nie mniej, niż 80, a nawet 100 godzin. Nie jest więc wykluczone, że redukcja personelu będzie mniejsza, niż cięcia siatki, po prostu ci, co zostaną będą latać więcej.
Wśród pracowników administracyjnym zwolnienia mają być mniejsze - pracę - wg Radia PIN- straci 250 zatrudnionych. Jednocześnie wszyscy będą mieli zarobki obniżone o jedną czwartą. Przy tym w Locie, mimo kiepskich wyników finansowym pracownikom rokrocznie wypłacano nagrody.
Wcześniej mówiono o konieczności zlikwidowania 600 etatów w całej spółce.