Podobnie widzi przyszłość tych maszyn sam Boeing. Najbardziej pesymistycznie podchodzi do rozwiązania kłopotów Boeinga prezes LOT Sebastian Mikosz, który skreślił je z połączeń do października. Podobnie nie wierzą w rychły powrót tych maszyn do eksploatacji Japończycy z All Nippon Airways – z rozkładu letniego skreślili 37 połączeń, które miały obsługiwać dreamlinery.
W piątek przedstawiciele Boeinga spotkali się z amerykańskimi władzami lotniczymi. Koncern przekazał Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) sposoby, którymi chce rozwiązać problem z przegrzewającymi się bateriami. Agencja w rozesłanym później oświadczeniu napisała, że „bezpieczeństwo lotów jest nadrzędne i nie ma mowy, aby Boeing uzyskał zezwolenie na ponowne loty, dopóki FAA nie będzie pewna, że zaproponowane rozwiązanie rzeczywiście usuwa ryzyko nieprawidłowego funkcjonowania tego komponentu".
Z przecieków wynika, że Boeing proponuje szczelne zabudowanie baterii, które osłaniałoby wszystkie osiem ogniw, system przewodów, którymi odprowadzane byłyby wszelkie wyziewy, nieustanne monitorowanie temperatury i napięcia w każdym z ogniw baterii oraz oddzielenie ich płytkami ceramicznymi odpornymi na wysokie temperatury. To wszystko jednak są metody, które miałyby zmniejszyć ryzyko, jakie powoduje tlenie się baterii, a nie rozwiązanie samego problemu – dlaczego dochodzi do przegrzania.
Zanim doszło do certyfikacji dreamlinerów, baterie były „maltretowane" na różne sposoby – wkładano je do piekarników z bardzo wysoką temperaturą, przedziurawiano za pomocą gwoździ, zgniatano. Wszystkie testy wypadały pomyślnie. Wiadomo natomiast, że środki bezpieczeństwa zaproponowane przez Boeinga zapobiegłyby przegrzaniu baterii w dreamlinerze japońskiej linii JAL, który stał na lotnisku w Bostonie. Teraz, gdyby FAA zaakceptowała któryś ze środków zaproponowanych przez Beinga, baterie ponownie będą musiały zostać poddane tym wszystkim brutalnym testom.
Wiadomo także, że nawet kiedy już się okaże, iż baterie są bez zarzutu, wszystkie dreaminery, także dwa należące do LOT i uziemione w Warszawie i Chicago, będą musiały wykonać serię lotów testowych ze szczególną obserwacją baterii podczas startów i lądowania.