W minionym tygodniu inspektorzy pionu konkurencji Komisji Europejskiej przeprowadzili rewizje w londyńskim biurze agencji Platts zajmującej się ustalaniem cen, a także w biurach Statoil, Royal Dutch Shell i BP. Była to największą operacja transgraniczna od czasu śledztwa o manipulowanie przez banki stopą LIBOR. Obecnym postępowaniem objęto także niszową firmę handlową z Holandii.
Bruksela chce ustalić, czy doszło do zmowy prowadzącej do wypaczania cen surowej ropy naftowej, produktów pochodnych i biopaliw w systemie market-on-close (MOC) stosowanym przez agencję Platts — półgodzinnym „okienku", w którym ustalała te ceny.
Komisja rozesłała po kilkanaście pytań uczestnikom rynku, m.in. największym firmom handlowym Glencore i Vitol, włoskiej ENI, fińskiej Neste, dotyczących okresu 2010-13. Mają one udzielić odpowiedzi do końca maja.
- Zarzucili bardzo szeroko sieć z zestawem całkiem dobrych pytań dla ustalenia, jak funkcjonuje ten rynek. Największym ryzykiem na rynkach energetycznych jest na ogól nadużywanie przez kogoś dominującej pozycji. Moim zdaniem, śledztwo zmierza właśnie w tym kierunku — stwierdził jeden z bardziej doświadczonych maklerów.
Najważniejszym pytaniem z tej listy jest, czy istnieją jakiekolwiek dowody większych rozbieżności między zapytaniami i ofertami złożonymi agencji Platts a rzeczywistymi transakcjami na rynku.