- A jeśli inwestycyjne potrzeby będą tego wymagały – pójdą za nimi zwiększone nakłady - zapowiada Waldemar Skrzypczak wiceminister obrony narodowej ds. modernizacji sił zbrojnych. Koszty modernizacji wyliczono przy założeniu, że utrzymany zostanie obecny budżetowy wskaźnik 1,95 proc. PKB rocznych nakładów państwa na cele obronne. – Nie ma na razie zagrożenia dla tego finansowego wskaźnika, który pozostaje fundamentem inwestycyjnych planów i prognoz armii – zapewnił ostatnio szef MON Tomasz Siemioniak
Okręty podwodne później
Jednak ambitne plany aby uzbroić siły morskie w nowoczesne okręty podwodne (3 jednostki do 2030 r) i to w ekspresowym tempie, zapewne odsuną się w czasie – ustaliła "Rz".
– To skomplikowane przedsięwzięcie a chcemy je połączyć z ożywieniem i odbudową potencjału polskich stoczni – przyznaje wiceminister Skrzypczak. MON tego nie mówi, ale w trudnej sytuacji gospodarczej trzeba dokładnie liczyć pieniądze. Jeden okręt podwodny o napędzie klasycznym to wydatek ok. 1,6 mld zł. W już najbliższej dekadzie planowaliśmy pozyskać 2 pierwsze uderzeniowe jednostki z rakietowym orężem odstraszającym na pokładach.
Trałowcowe konsorcjum
Już jednak zdecydowano, że serię trzech niszczycieli min o kadłubach ze stali amagnetycznej (wartość ok. 1,3 mld zł) zbuduje konsorcjum polskich stoczni na czele z gdańską grupą Remontowa Shipbuilding. W zespole, który właśnie przejmuje od MON negocjacje z potencjalnymi zagranicznymi dostawcami technologii, są jeszcze gdyńska Stocznia Marynarki Wojennej (w upadłości) i specjalistyczne jednostki badawcze z Wybrzeża: Centrum Techniki Morskiej i CT Okrętowej.
To one będą miały wiodącą role w innym jeszcze, modernizacyjnym przedsięwzięciu : budowie kompleksowego systemu ochrony portów i baz morskich RP – z robotami, a także nad – i podwodnymi pojazdami bezzałogowymi.