GoClever: polskie tablety Made in China

W ciągu sześciu lat ekspansji produkty GoClever, poznańskiego producenta elektroniki, trafiły do dwóch milionów klientów w Europie

Publikacja: 29.07.2013 13:17

Roman Panek (z lewej) współzałożyciel GoClever przekazał w ubiegłym roku stery firmy Henrykowi Ciech

Roman Panek (z lewej) współzałożyciel GoClever przekazał w ubiegłym roku stery firmy Henrykowi Ciechowskiemu.

Foto: materiały prasowe

Firma GoClever zasłynęła wiosną ubiegłego roku, kiedy jej tablety, jako jedne z pierwszych w Polsce, trafiły do sklepów sieci Biedronka i rozeszły się jak świeże bułeczki. Powód? Cena – 369 zł, która wówczas była zaskakująco niska.

Dzisiaj według IDC grubo ponad połowę tabletów kupowanych w Polsce stanowią urządzenia poniżej 600 zł, tak więc niski koszt tego gadżetu nikogo nie dziwi. Wtedy był to jeden z pierwszych zwiastunów nowej ery.

– Nasz pierwszy tablet trafił na rynek w grudniu 2010 roku jako reakcja na pojawienie się iPada – opowiada Roman Panek, wiceprezes poznańskiej firmy GoClever i jeden z jej założycieli. – Początkowo sprzedaż była niewielka, ale wszystkie nasze prognozy mówiły o wzroście popytu, jaki ma nastąpić w ciągu kilkunastu miesięcy. Przygotowywaliśmy się do niego w 2011 roku, a w 2012 roku sprzedaliśmy w Polsce aż 180 tys. tabletów – podkreśla.

50 produktów

Liczba wszystkich tabletów rozprowadzonych w ubiegłym roku przez GoClever sięga 420 tys., bo firma prowadzi sprzedaż również w ponad 20 krajach europejskich, w tym w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. W przytłaczającej większości są to urządzenia w cenie od 300 do 750 zł. Rok 2012 był dla GoClever rekordowy, bo udało mu się wypracować aż 126 mln przychodu, co jest wynikiem trzykrotnie lepszym niż rok wcześniej. Firma jest rentowna, a wszystkie zyski inwestuje w dalszy rozwój biznesu.

– Do dziś około 2 mln klientów w niemal całej Europie kupiło nasze produkty – chwali się Roman Panek i wylicza, że są wśród nich również smartfony, nawigacja GPS, tunery DVB-T czy netbooki. Wszystko w przystępnych cenach. Łącznie około 50 produktów.

Początki poznańskiej firmy GoClever sięgają 2007 roku, kiedy to Roman Panek i Andrzej Idkowiak, znajomi jeszcze ze szkoły średniej, wpadli na pomysł, by zaprojektować i wyprodukować własne urządzenie do nawigacji GPS. – Od początku naszym założeniem było prowadzenie biznesu na skalę międzynarodową, dlatego skupiliśmy się na produkcie, który naszym zdaniem miał perspektywę szybkiego rozwoju na wielu rynkach – opowiada Roman Panek, który wówczas był prezesem firmy (w październiku 2012 roku na tym stanowisku zastąpił go Henryk Ciechowski).

Z Polski do Azji

W 2006 roku firmy technologiczne z całego świata dostrzegły już szansę, jaką stwarzało ulokowanie produkcji w Chinach. Niskie koszty i elastyczność chińskich fabryk do dziś zdołały skupić u siebie większą część światowej produkcji elektroniki użytkowej. Roman Panek trafił do Shenzhen, gdzie otworzył biuro GoClever jeszcze w 2007 roku.

– Mieliśmy świadomość, że wszystkie komponenty elektroniczne są produkowane w Azji i że właśnie tam należy ulokować produkcję naszych urządzeń, aby być jak najbliżej tego źródła – wspomina wiceprezes.

Dodaje, że w Chinach spędzał znaczną część swojego czasu, projektując wraz z miejscowymi specjalistami urządzenia GoClever, nadzorując produkcję, kontrolując jej jakość oraz organizując logistykę. Teraz, jak twierdzi, większość tych obowiązków wzięli na siebie chińscy pracownicy, a sieć partnerów współpracujących przy projektowaniu wykracza poza Chiny i Polskę, obejmując również firmy z Chorwacji, Czech czy Ukrainy.

GoClever zatrudnia dzisiaj pięciu pracowników w Shenzhen. W polskim biurze – zajmującym się kreacją i rozwojem produktów, sprzedażą oraz marketingiem – pracuje 50 osób, a kolejnych 10 reprezentuje interesy firmy w Europie, głównie w krajach naszego regionu.

Początkowo GoClever skupił się na produkcji urządzeń do nawigacji GPS – do 2009 roku stanowiły one niemal 100 proc. sprzedaży. W 2008 roku poznańskiej firmie udało się podpisać umowy na sprzedaż tych gadżetów z dużymi sieciami handlowymi, w tym z Jeronimo Martins (właściciel Biedronki), hipermarketami Real i Makro.

Trener prezesem

Od 2011 roku GoClever kładł coraz większy nacisk na produkcję tabletów, które przynoszą dziś firmie około 60 proc. przychodów. Aby przeprowadzić tę zmianę, zatrudniono trenera biznesu Henryka Ciechowskiego, który zwerbował i przeszkolił sprzedawców, tworząc nową organizację wewnątrz firmy.

Jego zadaniem była też restrukturyzacja, która miała ułatwić zmianę profilu firmy. Z producenta nawigacji GPS, na które w 2011 roku w Europie popyt zmalał o 50 proc., GoClever miał się stać przede wszystkim dostawcą tabletów, przy utrzymaniu dotychczasowego poziomu przychodów.

Zarządowi GoClever tak przypadły do gustu działania trenera, że zdecydował się obsadzić go na stanowisku prezesa firmy.

Nowy prezes ma śmiałe plany na najbliższą przyszłość.

– Przewidujemy ponad 40-proc. wzrost sprzedaży w 2013 roku – mówi Henryk Ciechowski, prezes GoClever. – Pierwsze dwa kwartały pokazują, że jest to możliwe do osiągnięcia.

Dodaje, że w tym roku GoClever chce sprzedać milion tabletów.

Pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa

Firma GoClever utrzymuje płynność finansową, a wypracowane zyski inwestuje w dalszy rozwój biznesu. Gdyby jednak zaistniała taka potrzeba, mogłaby się starać np. o dofinansowanie do innowacyjnych projektów. Do niedawna takie wsparcie oferował Narodowy Fundusz Badań i Rozwoju, który na badania naukowe i prace rozwojowe prowadzące do innowacyjnych technologii przeznaczył 240 mln zł.

Termin złożenia wniosków minął jednak w czerwcu tego roku. Innym sposobem zdobycia funduszy jest wejście na GPW lub NewConnect. Dzięki emisji akcji przedsiębiorstwa mogą pozyskać tańszy kapitał na rozwój niż ten pochodzący np. z kredytów bankowych. Ceną wejścia na giełdę są koszty samej operacji emisji akcji oraz opłaty związane ze stałymi usługami giełdowymi.

Firma GoClever zasłynęła wiosną ubiegłego roku, kiedy jej tablety, jako jedne z pierwszych w Polsce, trafiły do sklepów sieci Biedronka i rozeszły się jak świeże bułeczki. Powód? Cena – 369 zł, która wówczas była zaskakująco niska.

Dzisiaj według IDC grubo ponad połowę tabletów kupowanych w Polsce stanowią urządzenia poniżej 600 zł, tak więc niski koszt tego gadżetu nikogo nie dziwi. Wtedy był to jeden z pierwszych zwiastunów nowej ery.

Pozostało 91% artykułu
Biznes
Czego boją się polscy przedsiębiorcy? Już nie niestabilności politycznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Coraz więcej Rosji na Węgrzech. Gazprom jest głównym sponsorem Ferencváros
Biznes
Wielka debata o przyszłości lasów. Ekolodzy i Lasy Państwowe przy jednym stole
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG