Prezes Qatar Airways grozi, że zrezygnuje z kolejnych zamówień. Niskokosztowy Norwegian był zmuszony zmodyfikować plany oferty lotów długodystansowych, bo jego B787 zostały kilkakrotnie uziemione.
Prezes Qatar Airways, Akbar al Baker, który zamówił 30 dreamlinerów i planuje kupno następnych, mówi, że bardzo się zastanawia, czy nie złożyć zamówień u Airbusa na A-330. Al Baker, znany z ostrych wypowiedzi, nie ukrywa swoich frustracji i tego, że na bieżąco przekazuje komunikaty Boeingowi. – Zamówię kolejne maszyny, jeśli uporają się z obecnymi kłopotami. I lepiej, żeby zrobili to jak najszybciej. Cały czas mamy awarie. Nie są to wielkie problemy, jesteśmy w stanie się z nimi uporać. Ale mamy już tego dosyć, bo cierpi nasza wiarygodność – mówił szef QatarAirways. Nie ukrywa, że planuje zamówienie dodatkowych 80 maszyn. – Wszystko zależy od tego, jak Boeing poradzi sobie z „ząbkowaniem" dreamlinera i czy damy się przekonać, że te kłopoty nie będą się powtarzać – dodał.
90 proc. wynosi średnie wypełnienie dreamlinerów LOT
Norwegian Air Shuttle liczył, że dreamlinery pozwolą mu w tani sposób zainaugurować rejsy długodystansowe. Na początek miała być to trasa Oslo–Bangkok. Realizację tajlandzkiej ekspansji uniemożliwiło uziemienie maszyn z powodu awarii systemu zasilania w jednej oraz popsutych hamulców w drugiej. Ostatecznie przewoźnik zmuszony został do wynajęcia maszyn zastępczych. Jednak prezes Bjorn Kjos zapewnia, że ma pełne zaufanie do Boeinga.
Po początkowych problemach kłopotów z dreamlinerami praktycznie nie ma już LOT. B787 wrócił do rozkładowych lotów od 1 czerwca. Od początku sierpnia polski przewoźnik ma w swojej flocie 5 takich maszyn, którymi obsługuje rejsy atlantyckie (Nowy Jork, Chicago, Toronto) oraz do Pekinu. Dreamlinery nadal są wielką atrakcją dla pasażerów, a ich średnie wypełnienie w lipcu i sierpniu wyniosło 90 proc. – Nasze dreamlinery wykonują średnio 10 rejsów dziennie, a opóźnienia czy odwołania zdarzają się incydentalnie. Wynikają one przede wszystkim z konieczności sprawdzenia każdego dodatkowego komunikatu generowanego przez komputery pokładowe – mówi Barbara Pijanowska-Kuras, rzeczniczka LOT. Zwraca uwagę, że obecnie w sezonie letnim cała flota LOT jest bardzo intensywnie eksploatowana. – Zdarza się, że maszyna przebywa na ziemi dwie godziny, więc jeśli jest potrzebna dodatkowa kontrola, która wymaga np. dodatkowej godziny, pojawia się opóźnienie – mówi. Jej zdaniem dzisiaj dreamlinery, po pierwszych kłopotach, nie są bardziej awaryjne od innych maszyn eksploatowanych przez LOT. Zaś szef linii Sebastian Mikosz nie ukrywa, że gdyby dzisiaj miał podjąć decyzję o zakupie maszyn dalekiego zasięgu, ponownie wybrałby B787.