Obecnie kraje, które przyłączyły się do UE w latach 2004, 2007 i 2013, eksportują o 16 mln ton tych surowców więcej niż importują. Jeśli przewidywania analityków potwierdzą się, może to oznaczać wzrost eksportu netto nawet do 28 mln ton w sezonie 2020/21. Prognozy analityków Banku BGŻ i Rabobanku zakładają, że do tego czasu produkcja zwiększy się o około 15 mln ton. W tym samym czasie lokalne zużycie np. na potrzeby przemysłu przetwórczego i produkcji trzody chlewnej, będzie rosło stosunkowo wolno.
Autorzy raportu „Against the grain" zwracają uwagę, że wschodnie kraje Unii Europejskiej mają wiele atutów. Potrafią wykorzystać, obserwowany w ostatnich latach, szybki wzrost zapotrzebowania na zboża i rośliny oleiste w wielu rozwijających się regionach świata. Mają korzystniejszą lokalizację wobec dużych importerów zbóż z basenu Morza Śródziemnego, niższe koszty produkcji niż w zachodniej Europie, stabilne i wspierające otoczenie rolnictwa. Dzięki Unii Europejskiej dostęp do wielu rynków jest nieograniczony. Plusem są także jednolite zasady i przewidywalna polityka handlowa.
– W przyszłości znaczenia nabierze większe niż obecnie ukierunkowanie całego sektora zbóż i roślin oleistych na eksport. Wzrost zainteresowania globalnych i dużych europejskich graczy naszym rynkiem, może oznaczać silniejszą konkurencję o surowiec, co byłoby niekorzystne, z punktu widzenia niektórych firm przetwórczych działających na naszym rynku – mówi Michał Koleśnikow z Departamentu Analiz Makroekonomicznych i Sektorowych Banku BGŻ. – Z kolei nasi rolnicy mogą zyskać nowe możliwości zbytu. Firmy handlowe, które przystosują się do nowych warunków, mają szansę być pośrednikami w zintegrowanym i efektywnym łańcuchu dostaw w regionie. Mogą wykorzystać zarówno swoje relacje ze stosunkowo rozdrobnionymi gospodarstwami, jak i posiadaną infrastrukturę magazynową i transportową – dodaje.