Obligacje korporacyjne coraz popularniejsze

Przedsiębiorstwa coraz częściej emitują papiery dłużne. Daleko nam jednak do europejskiej czołówki.

Publikacja: 11.10.2013 13:43

Zaciągnąć kredyt, wyemitować akcje, a może posiłkować się obligacjami? To częsty dylemat spółek, które szukają pieniędzy na rozwój. Wybór nie jest prosty i uzależniony jest od wielu czynników. O ile jednak jeszcze kilka lat temu głównym źródłem kapitału były kredyty, o tyle w ostatnim czasie coraz większą popularnością cieszą się emisje obligacji.

Z danych zabranych przez Fitch Polska wynika, że jeszcze w 2008 r. wartość emisji długoterminowych obligacji korporacyjnych wyniosła niewiele ponad 2,2 mld zł. W 2012 r. było to już ponad 12,7 mld zł. – Od 2008 r. obserwujemy bardzo dynamiczny wzrost emisji obligacji, w szczególności korporacyjnych. Złożyło się na to kilka czynników. Przede wszystkim na przestrzeni lat zmieniła się polityka banków. Zmniejszyły się ich możliwości, a także chęci i warunki udzielania firmom kredytów – wyjaśnia to zjawisko Mirosław Dudziński, dyrektor Fitch Polska. To jednak nie wszystko.

– Poza tym działa efekt coraz niższych stóp procentowych, a dodatkowo obserwujemy  wyraźne napływy netto do funduszy obligacji. Mamy więc bardzo duży popyt, co nie może być niezauważone przez firmy, które starają się wykorzystać te pozytywne tendencje – dodaje Dudziński.

Ważna dywersyfikacja

To doskonale pokazuje, że na przestrzeni lat rynek obligacji przeszedł prawdziwą metamorfozę. Obecnie pieniędzy poprzez emisję papierów dłużnych szukają przedsiębiorstwa z niemal wszystkich branż. Dlaczego?

Obligacje korporacyjne dają możliwość różnicowania źródeł finansowania. Emitenci używają ich zazwyczaj oprócz finansowania bankowego

– Obligacje korporacyjne dają emitentowi możliwość dywersyfikowania źródeł finansowania. Emitenci obligacji używają ich zazwyczaj oprócz finansowania bankowego. Dla wielu z nich jest to bardziej elastyczna forma pozyskiwania średnio- i długoterminowego kapitału innego od kredytu bankowego – mówi Andrzej Czarnecki, zarządzający funduszami obligacji Union Investment TFI.

Jak jednak podkreślają specjaliści, dywersyfikacja źródeł finansowania to tylko jeden z powodów, dla którego spółki decydują się na emisję papierów dłużnych.

– Z roku na rok widać coraz większą liczbę nowych emitentów obligacji pojawiających się na polskim rynku kapitałowym. Przesłanki, jakimi kierują się emitenci, są różne: od ogólnych celów korporacyjnych, planowanych inwestycji rozwojowych, zwiększenia kapitału obrotowego, aż wreszcie po refinansowanie posiadanego zadłużenia i emisje restrukturyzacyjne – wyjaśnia Jarosław Riopka z departamentu skarbu i rynków kapitałowych w Espirito Santo Investment Bank.

Dane Fitch Polska pokazują, że prawdziwy przełom na rynku papierów korporacyjnych nastąpił jednak w 2010 r. W 2009 r. wartość uplasowanych przez spółki emisji długoterminowych obligacji wyniosła 2,16 mld zł. Rok później było to już 7,66 mld zł. Specjaliści podkreślają, że tak dynamiczny wzrost był możliwy dzięki uruchomieniu przez Giełdę Papierów Wartościowych  specjalnego rynku obligacji – Catalyst.

– Zaczęto pisać o rynku obligacji, organizować konferencje, w wielu instytucjach zaczęły powstawać komórki specjalizujące się w organizowaniu emisji papierów dłużnych, co sprzyja wzrostowi świadomości zalet obligacji – wyjaśnia Dudziński. Catalyst potrzebowali także inwestorzy. Obligacje notowane na tym rynku są bardziej płynne, dzięki czemu inwestorzy teoretycznie mogą się ich pozbyć w każdej chwili.

Również same spółki dostrzegają zalety Catalyst. Obecność na nim nie tylko buduje zaufanie do emitenta i ułatwia plasowanie emisji, ale także dodaje prestiżu.

Catalyst to nie wszystko

Obecność na rynku Catalyst nie jest jednak warunkiem koniecznym, aby uplasować obligacje. – Firmy powinny cechować się odpowiednią historią powtarzalności wyników finansowych oraz zdolnością do generowania wolnych przepływów pieniężnych, pozwalających na terminowe regulowanie zobowiązań wynikających z emisji papierów dłużnych. Obecnie inwestorzy oczekują od emitentów jasno zdefiniowanego celu emisji oraz przejrzystości i powtarzalności prowadzonego biznesu. Dostęp do informacji o finansach oraz zdarzeniach korporacyjnych emitenta znacznie ułatwia monitorowanie ryzyka kredytowego przez inwestorów – tłumaczy Jarosław Riopka.

Nowi emitenci z nowych sektorów dają inwestorom instytucjonalnym możliwość dywersyfikacji portfeli obligacji korporacyjnych

Oczywiście im większa i bardziej rozpoznawalna spółka, tym łatwiej jest jej sprzedać papiery dłużne. Ostatnie lata pokazały jednak, że również mniejsze firmy mogą liczyć na przychylność inwestorów, chociaż zazwyczaj muszą zaoferować bardziej atrakcyjne warunki emisji np. wyższą dochodowość. Dla wielu inwestorów jest to jednak szansa na dodatkowy zarobek.

Potencjał wciąż jest

Specjaliści podkreślają, że mimo iż w ostatnich latach rynek obligacji korporacyjnych prężnie się rozwijał, to wciąż mamy spore zaległości względem największych rynków. A to, zdaniem specjalistów, wystarczający powód, aby wierzyć w dalszy wzrost.

– Wydaje się, że rynek obligacji korporacyjnych będzie się rozwijał. W Polsce nadal jest to stosunkowo mało popularna forma finansowania przedsiębiorstw, przynajmniej w stosunku do tego, co obserwujemy w Europie czy USA. Najbardziej rozwinięty rynek obligacji korporacyjnych jest waśnie w Stanach Zjednoczonych – mówi Andrzej Czarnecki z Union Investment. Mirosław Dudziński przytacza statystyki, z których wynika, że na rynkach rozwiniętych od 2008 r. rośnie udział obligacji w ogólnym finansowaniu europejskich przedsiębiorstw.

– Według naszych wyliczeń wynosi on obecnie średnio  82 proc. Mamy więc pod tym względem spore zaległości. Szacujemy bowiem, że w Polsce udział ten wynosi zaledwie kilkanaście procent – tłumaczy.

Zdaniem ekspertów nie są to jedyne przesłanki, które pozwalają wierzyć w rozwój tego segmentu. W ich opinii również wśród samych firm rośnie świadomość zalet, jakie daje emisja papierów dłużnych.

– Rynek obligacji w perspektywie średnio- i długoterminowej będzie się rozwijał, ponieważ w świadomości osób zarządzających finansami przedsiębiorstw występuje przekonanie, że ta metoda pozyskania kapitału daje dużo większą elastyczność, a to z kolei pozwala na znacznie efektywniejsze zarządzanie firmą. Trend ten jest także zauważalny na rynku Catalyst, gdzie pojawiają się emitenci z sektorów, które jeszcze 2–3 lata temu posiłkowały się wyłącznie finansowaniem bankowym. Nowi emitenci z nowych sektorów dają inwestorom instytucjonalnym możliwość dywersyfikacji portfeli obligacji korporacyjnych, a to przyczynia się do wzrostu tego rynku – uważa Riopka.

Rozwijający się rynek to także dobra wiadomość dla drobnych inwestorów. Coraz więcej firm myśli bowiem o emisji obligacji skierowanej właśnie do tej grupy. W czasach, gdy oprocentowanie lokat bankowych jest wyjątkowo niskie, możliwość zainwestowania w papiery dłużne przedsiębiorstw może stanowić idealne uzupełnienie portfela.

Opinia dla „Rz"

Radosław Kotylak dyrektor zarządzający, Dom Inwestycyjny Investors

Rynek obligacji korporacyjnych jest skazany na wzrost. W ciągu ostatnich trzech lat wartość emitowanych przez przedsiębiorstwa obligacji pozostających w obiegu rosła średniorocznie o ponad 30 proc. To efekt z jednej strony utrzymującej się konserwatywnej polityki kredytowej w bankach, która zmusza spółki do poszukiwania alternatywnych źródeł finansowania, a z drugiej – spadku atrakcyjności dla inwestorów obligacji skarbowych, które przez długie lata wypierały papiery korporacyjne. Rozwój rynku zwiększa jego atrakcyjność dla przedsiębiorstw. Emitując obligacje, dywersyfikują źródła finansowania i zyskują dostęp do nowej, szybko rosnącej, grupy inwestorów. Zwykle są oni w stanie zaakceptować nieco większe ryzyko niż banki, co oznacza, że obligacje są dla części firm atrakcyjną alternatywą dla kredytu. Również rynek pierwotny GPW pokazuje ostatnio, że jego chłonność jest bardzo mała. Wiele przedsiębiorstw korzysta więc z niskich stóp procentowych i decyduje się na finansowanie projektów długiem zamiast kapitałem. Takie podejście ma oczywiście swoje ograniczenia – należy pamiętać o utrzymywaniu odpowiedniego poziomu długu w relacji do generowanej przez spółkę gotówki. Firmom, które „mają miejsce" na zwiększenie zadłużenia, obligacje pozwalają jednak na nierozwadnianie kapitału – nie trzeba oddawać kontroli nad częścią spółki, co dzieje się w przypadku emisji akcji. Warto też pamiętać, że istnieje wiele różnych rodzajów obligacji, co pozwala firmom przy współpracy z doświadczonymi doradcami dopasować strukturę finansowania do potrzeb. —prt

Giełdowy rynek obligacji

Cztery lata z rynkiem Catalyst

Giełda Papierów Wartościowych rynek obligacji Catalyst uruchomiła 30 września 2009 r. W dniu debiutu znalazło się na nim dziesięciu emitentów. Oprócz kilku giełdowych spółek pojawiło się kilka największych polskich miast, takich jak Warszawa czy Poznań. Do końca 2009 r. liczba debiutantów zwiększyła się do 13. W miarę upływu czasu statystyka ta prezentowała się coraz lepiej. W 2010 r. na rynku pojawiło się 37 nowych emitentów, w 2011 r. – 57, zaś w ubiegłym roku – 64. W tym jest ich na razie 35. Wszyscy dotychczasowi emitenci uplasowali ponad 450 serii papierów dłużnych. Kapitalizacja rynku przekroczyła już 623 mld zł, a pomijając papiery skarbowe, jest to 53 mld zł. Na atrakcyjność rynku wpływ ma wiele czynników. Jednym z nich jest jego architektura. W skład Catalyst wchodzą obecnie cztery platformy obrotu. Dwie prowadzone są bezpośrednio przez warszawską giełdę – w formule rynku regulowanego i ASO (alternatywnego systemu obrotu). Na nich jednostką transakcyjną jest jedna obligacja. Na dwóch pozostałych – prowadzonych przez BondSpot, spółkę zależną GPW – transakcje muszą mieć wartość co najmniej 100 tys. zł. Dlatego też platformy te przeznaczone są do obrotu hurtowego. Inwestorzy mają w czym wybierać – na Catalyst notowane są papiery o różnym rodzaju oprocentowania, zabezpieczenia czy też „czasie życia". Nie oznacza to jednak, że rynek Catalyst pozbawiony jest wad. Inwestorzy narzekają na kiepską wiarygodność emitentów czy też na poziom obrotów. Wielu oszczędzających wciąż hołduje zasadzie „kup papiery i trzymaj". —prt

Materiał Promocyjny
Karta kredytowa to wygodny sposób na sfinansowanie niespodziewanych wydatków
Biznes
Polska armia zyska oczy. MON kupuje satelity za setki milionów złotych
Biznes
Gigantyczne inwestycje Saudów w USA. Ceny mieszkań wyhamowały
Biznes
Te dane zaskakują. Polacy wiedzą o zagrożeniu, ale je bagatelizują?
Patronat "Rzeczpospolitej"
Dziesiątki ekspertów z europejskich think tanków przyjechało do Warszawy i Torunia rozmawiać o przyszłości Unii Europejskiej