Boeing, który odgrywał ważną rolę w każdym amerykańskim programie produkcji bombowców od II wojny będzie głównym wykonawcą samoloty następnej generacji, a Lockheed pierwszym podwykonawcą.
Boeing podkreślił, że wspólna ekipa wykorzysta niemal 200 lat łącznych doświadczeń w projektowaniu, produkowaniu i testowaniu samolotów dla wojska na całym świecie. Wiceprezes Lockheeda ds. lotnictwa, Orlandio Carvalho stwierdził, że umowa pozwoli obu firmom „zaprojektować po przystępnych kosztach, stworzyć i produkować, a także serwisować" nowy samolot, który spełni wymogi budżetowe i harmonogramu dostaw lotnictwa wojskowego.
Lotnictwo wojskowe USA zamierza kupić 100 nowych bombowców w cenie nie przekraczającej 550 mln dolarów za sztukę. Rzecznik dowództwa Ed Gulick powiedział, że na program samolotu Long Range Strike-Bomber, LRS-B uruchomiony w roku podatkowym 2012 wydano dotąd 581 mln dolarów. Na lata 2013-17 przewidziano wydanie kolejnych 6,3 mld. — Ten program jest absolutnym priorytetem w modernizacji sił powietrznych, o zasadniczym znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego. Lotnictwo wojskowe liczy na współpracę ze wszystkimi partnerami przemysłowymi w tym ważnym programie — dodał. Nie potrafił odnieść się do najnowszej umowy Boeinga z Lockheedem.
Dowództwo lotnictwa szacuje, że cena 550 mln dolarów obejmuje jedynie zamówienie nowego rodzaju broni, bez kosztów zaprojektowania samolotu czy budowy nowych hangarów. Nowe samoloty najpewniej zastąpią B-52 i młodsze B-1B Lancer. W ubiegłym roku planowano, że wstępną gotowość operacyjną Long Range Strike-Bomber osiągnie w 2025 r.
W lipcu minister obrony Chuck Hagel obiecał chronić kilka programów zbrojeniowych, w tym nowego bombowca, gdyby Kongresowi nie udało się zmienić obowiązkowych redukcji wydatków w budżecie, a wojskowi postanowili wybrać większe osiągi kosztem wielkości zamówień.