Podobnie jak w wielu wcześniejszych podobnych przypadkach kampanię chińskich władz zaczęły rządowe media, które na pierwszy ogień uderzyły w sieć kawiarni Starbucks. W tekstach dowodzono, że ceny kawy w sieci są zdecydowanie zbyt wysokie. Oberwał też Samsung oskarżony, iż jego smartfony nie działają tak dobrze jak powinny – w domyśle są gorsze od tych sprzedawanych w USA czy Europie.
Zmianę nastawienia konsumentów odczuwa też IBM, którego przychody w Chinach w trzecim kwartale spadły 22 proc. To jednocześnie pierwszy w historii spadek obrotów na jakimkolwiek rynku rozwijającym się, a głównym powodem jest iż państwowe firmy rezygnują z zamówień.
- Zmienia się nastawienie do zagranicznych koncernów i wygląda na to, że będzie to dla nich najtrudniejszy okres odkąd działają w Chinach – mówi agencji Bloomberg Shaun Rein, dyrektor zarządzający China Market Research Group.
Widać to także po nastawieniu samych koncernów – z badania Amerykańsko-Chińskiej Rady Gospodarczej wynika, że większość z nich negatywnie ocenia szanse na rozwój w tym roku. Niemal 70 proc. z ok. 100 ankietowanych firm z USA uważa, że w tym roku zysk może wynieść co najwyżej tyle samo co rok temu, a może też spaść. Jedynie 39 proc. optymistycznie ocenia perspektywy rozwoju w Chinach w najbliższych pięciu latach – w 2011 r. uważało tak 58 proc. badanych.
Już od wielu miesięcy na cenzurowanym są w Chinach choćby marki luksusowe – władze wprowadziły zakaz reklamy takich produktów. Po szerokiej akcji antykorupcyjnej spadła już wartość importu szwajcarskich zegarków, szczególnie ulubionych przez urzędników.