E-myto łupi kierowców

System via Toll oszukiwał kierowców narażając ich na straty i niesłuszne, gigantyczne kary – wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.

Aktualizacja: 29.10.2013 09:14 Publikacja: 29.10.2013 09:08

Elektroniczny system poboru opłat od ciężarówek na płatnych odcinkach dróg wprowadzono od 1 lipca 20

Elektroniczny system poboru opłat od ciężarówek na płatnych odcinkach dróg wprowadzono od 1 lipca 2011 r.

Foto: Fotorzepa, BK Beata Kitowska

„Wprowadzono do eksploatacji system nieprzygotowany w pełni do wykonywania funkcji poboru opłat drogowych. Jego testowanie miało miejsce dopiero w trakcie eksploatacji, czego konsekwencje ponosili użytkownicy dróg krajowych" - wytyka raport NIK.

E-myto, czyli elektroniczny system poboru opłat od ciężarówek na płatnych odcinkach dróg wprowadzono od 1 lipca 2011 r. w miejsce starych winiet. Kosztował 5 mld zł, a objął samochody o masie całkowitej przekraczającej 3,5 tony.

Od początku system ostro krytykowali kierowcy zarzucając mu błędne odczyty i wielokrotne naliczenia opłat za ten sam przejazd. Raport NIK potwierdza, że kierowcy mieli rację mówiąc o wlepianiu im nieuzasadnionych gigantycznych kar, i wskazuje wręcz lawinę błędów.

Najważniejszy wniosek NIK: kierowców karano niezgodnie z przepisami, bo wielokrotnie nakładano na nich niesłuszne kary pieniężne. Dlaczego niesłuszne? Bo wysokość kar za przejazd bez opłaty po tej samej drodze była uzależniona od liczby bramek, przez które przejechał samochód.

- Prowadziło to do niedozwolonej kumulacji kar za nieuiszczenie opłaty za jednorazowy przejazd tą samą drogą krajową - mówi prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Dochodziło do wymierzania absurdalnie wysokich kar. - Najwyższe sięgały od około 60 tys. zł do ponad 90 tys. zł – mówi jeden z kontrolerów.

„Rz" m.in. ujawniła, że Inspekcja Transportu Drogowego ukarała kierowcę katowickiej firmy kwotą... 99 tys. zł, bo odkryła 33 nieopłacone bramki i za każdą z nich dała mu mandat.

Takie działanie było – zdaniem Izby - sprzeczne z ustawą o drogach publicznych, która ustala kary za przejazd bez opłaty, ale nie uzależnia ich wysokości od liczby bramek.

Zgodnie z przepisami kara za niezapłacenie e-myta wynosi 3 tys. zł, a za niepełną opłatę – 1,5 tys. zł.

Skutki nieprawidłowości – jak ocenia NIK - mogą obciążyć Krajowy Fundusz Drogowy ponieważ kary zasilające ten fundusz, w wielu przypadkach nakładane były na kierowców w sposób nieuprawniony.  W okresie objętym kontrolą (lata 2009-2012) łączne wpływy KFD z kar za nieuiszczenie opłaty elektronicznej wyniosły – 16 mln 406 tys. zł.

Z raportu wynika, że zaniedbań było więcej: ok. 100 bramek na drogach krajowych woj. śląskiego i małopolskiego oraz na odcinku autostrady A2 wykonano z materiałów nie spełniających norm (pęknięte zgrzewane szwy metalowych kształtowników) i dopuszczonych do użytku na podstawie sfałszowanych świadectw odbioru. „Stwarza to ryzyko dla życia, zdrowia i mienia uczestników ruchu drogowego" - zaznacza raport.

Kolejny poważny mankament: sieć via Toll tworząca układ pomiarowy nie była i dotąd nie jest objęta kontrolą metrologiczną. To nie zapewnia weryfikacji rzetelności elektronicznego poboru opłaty całego układu pomiarowego, a więc i rzetelności w naliczaniu opłat i nakładaniu kar. I to. mimo założeń, że via Toll ma do 2018 r. wygenerować z opłat przychody w wysokości 12 mld zł – podkreśla Izba.

Biznes
Iran chce pokoju. LOT stawia na Airbusa. Polskie firmy płacą na czas
Biznes
Najmniejsze firmy zalegają ze spłatą 5,5 mld zł
Biznes
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Biznes
Pięć powodów, dlaczego obrona w Izraelu jest skuteczniejsza od tej w Ukrainie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Biznes
Zaczyna się wojna sieci komórkowych o turystów. Orange kusi pakietami we Flex