Rzeczniczka Forda Susan Krusel na razie oficjalnie nie potwierdziła informacji o roszadzie, ale media w USA od poniedziałkowego wieczoru informują, że sprawa sukcesji jest już praktycznie przesądzona. 68-letmi Mullaly zamierza przejść na emeryturę, ale nie wyklucza się, że obejmie kierownictwo jakiejś innej spółki.
Choć dokładnej daty zmiany warty jeszcze nie ustalono, wiele przemawia za tym, że dokona się ona stosunkowo szybko – być może nawet przed zaplanowanym na maj walnym zebraniem akcjonariuszy spółki.
Pojawienie się nazwiska Fieldsa nie jest zaskoczeniem. 53-letni szef operacji bieżących objął funkcję pod koniec 2012 r., a w ostatnich miesiącach zaczął przejmować coraz więcej obowiązków swojego szefa. Pokazywał się też publicznie, m.in. podczas niedawnej prezentacji w Nowym Jorku specjalnej edycji forda mustanga, w 50. rocznicę powstania tego kultowego modelu.
Mullaly, który gości na targach motoryzacyjnych w Chinach, objął kierownictwo Forda w 2006 r. i przeprowadził koncern przez niezwykle trudny okres wielkiej recesji i kryzysu finansowego. Strategia, jaką zastosował, była drakońska – Ford zamknął wiele fabryk i zrezygnował z produkcji nieopłacalnych modeli.
Cięcia przyniosły efekty. Ford był jedynym koncernem z amerykańskiej Wielkiej Trójki, który nie ogłosił bankructwa i nie musiał korzystać z częściowej nacjonalizacji. W ub.r. nazwisko Mullaly'ego pojawiło się wśród potencjalnych kandydatów na szefa Microsoftu po odchodzącym Stevie Balmerze. Jednak sam zainteresowany szybko przeciął te spekulacje.